ALF po 19. kolejce – relacja

Przedstawiamy relację po 19. kolejce ALF.


 

4.10.2012

Ultras Kęty – Los Kojotos II  6:3

Prawdziwe kino akcji…W rolach głównych: piątka ultrasów, stado kojotów (niesłusznie kojarzone z drugim planem albo rolami statystów) oraz – w finale – brawurowo Mateusz Gębołyś. Lider ALF rozpoczyna mecz w pięcioosobowym składzie (bez Wilka, Hawry, Nycza, Grządziela i kontuzjowanego dzień wcześniej na kęckim orliku, boksersko w „ w oczodół”, Gębołysia. Super snajper kęczan na New Village Stadium, owszem stawia się, ale: w cywilnych ciuchach, maskujących przykry uraz, stylowych, ciemnych okularkach (patrz: faceci w czerni) oraz w głębokim przeświadczeniu, że tego wieczoru  pisana mu jest wyłącznie rola biernego obserwatora kolejnej victorii swoich kolegów (moja delikatna próba nakłonienia go, by w obliczu kadrowej zapaści wspomógł kolegów i zagrał, kończy się fiaskiem. Mateusz – na ten m o m e n t –  pozostaje nieubłagany: jest kontuzja! nie ma  gry! Chłopaki poradzą sobie same! No nic..Pożyjemy..zobaczymy..albo lepiej: nigdy nie mów nigdy.:-) Los Kojotos II (bez Witkowskiego i Wojtyły) pojedynek z faworytem rozpoczynają bez najmniejszych kompleksów i w krótkim czasie – za sprawą wszędobylskiego Kuby Gawła –  wychodzą na sensacyjne prowadzenie 2:0. Ultrasi, gdzieś w okolicach 16 minuty, odpowiadają kontaktową bramką, ale w dalszym ciągu to stado nadaje ton grze, stado jest w ofensywie – i będąc w tej ofensywie niemal „ociera się”  o następne bramki („ociera”, bo  – znowu z pierwszoplanowym udziałem Gawła! – zamiast bramek są  t y l k o.. trzy słupki i dwie poprzeczki,  a to niestety w futbolu nie jest niczym honorowane). W ekipie kęczan  wrze i jest nerwowo.. bardzo nerwowo – trudno zresztą się dziwić; skazywany przed meczem na oczywiste i efektowne pożarcie beniaminek „rozrabia” i nie za bardzo ma ochotę być pożartym – ani oczywiście, ani efektownie ( mądrze w tyłach, z podwojoną asekuracją, atakuje z szybkiej  z kontry). „Na trybunie” atmosfera też ożywiona, jednak Mateusz – mimo widocznych oznak irytacji – nadal konsekwentnie podtrzymuje swoje stanowisko, że w tym meczu nie zagra. Hmm.. powiadają, że „tylko krowa nie zmienia poglądów”.. i rzeczywiście! Gdy w końcówce pierwszej połowy  Kuba Gaweł zdobywa dla Los Kojotos II trzeciego gola, a sytuacja lidera ALF, który w dotychczasowych meczach nie stracił choćby punktu, staje się naprawdę n i e s z c z e g ó l n a , następuje zmiana stanowiska; napastnik ultrasów przełamuje się i na ostatnie 25 minut wkracza do akcji.

I to jest prawdziwe „wejście smoka”! Strzela trzy bramki i te bramki sprawiają, że Ultrasi: po pierwsze – wygrywają trudny mecz, po drugie –  są dalej w Lidze niepokonani i – to po trzecie – robią kolejny, duży krok w stronę ALF.

A kojoty?.. Kojoty, po tym meczu, mogą śmiało, z podniesionym czołem, spojrzeć w lustro..

Najlepsi w Ultras Kęty: Mateusz Gębołyś, bardzo nerwowy Przemek „Krzywy” Krzywdziak i Piotrek Wróbel*; w stadzie: wszystkie kojoty z Jakubem Gawłem jako tym: „równiejszym wśród równych”.

*cichym bohaterem tego spotkania był golkiper ultrasów, Piotrek Wróbel, który jak się okazało, w dniu meczu pechowo p r z e b i ł  dłoń szkłem i z tym bolesnym urazem bronił. Po zawodach, gdy mu ściskałem (?) prawicę, widziałem wyraźnie zmaltretowany, przesiąknięty krwią bandaż.. eeh..lubię takich twardzieli..:-)

Oldboje – Gluty z Kalkuty  8:3

Pasy, dotychczas kojarzone z kadrowo-organizacyjną perfekcją, po raz pierwszy znalazły się w tak trudnej sytuacji – z różnych względów nie mogli zagrać: Z. Mizera, Polak, Góral, Pilarski oraz obaj bramkarze: Żydek i Sobala (w ich zastępstwie między słupkami stanął defensor Leszek Książek).Czyli doświadczyły tego, czego doświadczał dotychczas ich przeciwnik, zespół  Glutów z  Kalkuty ( od niedawna wreszcie w miarę „poskładany”). Mecz dla oldbojów zaczął się jak marzenie. 14 sekunda i bramka! Kilka minut później pada co prawda wyrównanie, ale starsi ponowienie nie zrażeni tym, strzelają dwa następne gole i wychodzą na pewne prowadzenie ( drużynę glutów mógł definitywnie pogrążyć Sławomir Zawada, który w idealnej sytuacji, stojąc pół metra od słupka, nie wcelował w siatkę, a że nie wcelował, to oczywiście musiała objawić się fizycznie – po raz pierwszy, ale nie ostatni  w tym meczu – okrutna futbolowa  zasada: niewykorzystane sytuacje mszczą się! I tak to zamiast teoretycznego 4:1 wkrótce zrobiło się..3:2, a nieco później 4:3. Ciągle dla oldbojów. Przy tym rezultacie, przez kilka dobrych minut,  trwała wyrównana „przepychanka” z obustronną wymianą ciosów. Bez wskazania i bez wymiernych efektów. A potem gluty stworzyły sobie dwie znakomite sytuacje – takie na przełamanie – i mogły dojść rywala, a nawet go wyprzedzić; ale co z tego, skoro żadnej z tych wyśmienitych okazji nie wykorzystały. I takim to sposobem okrutna futbolowa objawiła się  po raz wtóry – oldboje czterokrotnie, w swoim stylu na jedno kopnięcie,, „rozklepały” rywala i ostatecznie  pewnie wygrali 8:3.

Wyróżnienia: w drużynie pasów dla znakomicie spisującego się w tyłach, byłego zawodnika polskiej ekstraklasy (Zagłębie Sosnowiec, GKS Jastrzębie) Józef Ryłki oraz  w środku dla Wiesia Skupnia i na szpicy dla coraz bardziej „produktywnego” Janusza  Cholewy; w glutach – dla gluta Mateusza Królickiego i gluta Krzysztofa Koguta.

5.10.2012

KCP Team – Włatcy Stadionuf  6:1

Mecz na dwie szóstki. Bez rezerwowych. KCP Team pozbawione pokutującego za czerwoną (kolejną) kartkę, prawdziwego enfant terrible Ligi, Michała Pietrzykowskiego oraz Wojtka Wiktora i Tomka Pikonia. Włatcy z boleśniejszymi ubytkami –  w tym meczu zabrakło całej legii cudzoziemskiej z powiatu wadowickiego i trzech stranieri z gminy Brzeszcze. Powyższe „uwarunkowania” sprawiły, że mecz toczył się  w wyjątkowo spokojnej atmosferze z wyjątkowym szacunkiem dla zdrowia rywala, a piszczelowych szczególnie.  I zapewne końcowy wynik 6:1 dla KCP Team, w jakimś tam stopniu, satysfakcjonuje obie strony – muzycy odnieśli kolejne, pewne zwycięstwo, władcy w fatalnej sytuacji kadrowej „nie dali plamy”.

 Zatem, nieco trawestując: ..i wilk syty i owca.. nie do końca rozszarpana..

Wyróżnienia: w KCP Team dla Tomka Biesa i Mateusza Piskorka; w drużynie włatcuf dla Wacława Farona.

Orzeł – Bajer  4:5

Nie ma co owijać w bawełnę. Jest kiepsko. Orły ostatnimi czasy lekką nogą rozdają punkty niemal każdemu potrzebującemu i jak tak dalej pójdzie to – kto wie? – czy na koniec sezonu, zamiast na pudło, nie załapią się na jakąś nagrodę.. im. Św. Mikołaja? Dość żartów. Walczakom na pewno nie jest do śmiechu. O tym, że zespół poczuł wyraźnie oddech goniących go ekip Streed Squad, Czarnej Mamby i Oldbojów i poważnie podszedł do problemów, świadczy pozyskanie nowo-starego bramkarza Ryszarda Zapolskiego (swego czasu jednego z najlepszych golkiperów Ligi). Rysiek porażce orłów nie zapobiegł (widać jednak, że potencjał jest, brakuje tylko boiskowego ogrania; w kilku akcjach mógł interweniować bardziej fortunnie). Kolegom z pola także porażce nie udało się zapobiec. A szkoda! bo wydaje, że nie było to zadanie ponad ich siły (owszem..Bajer, jak pokazuje historia, jest dla orłów  niewygodnym przeciwnikiem i to Bajer od kilku kolejek utrzymuje się w wysokiej formie, a Orzeł nie, ale jednak, co jak co, miano trzeciej siły ALF zobowiązuje). Do przerwy mecz wyrównany i zakończony sprawiedliwym remisem 2:2. W drugiej odsłonie toczony już przy nieznacznej przewadze bajerantów (pod nieobecność chorego Mateusza Gąsiorka ciężar gry dźwigała pozostała dwójka muszkieterów: Blok-Królicki oraz powracający do Ligi, po długim – choć nieco krótszym niż jego vis a vis – rozbracie z New Village Stadium, bramkarz Krzysztof „Kula” Handzlik). Toczony przy nieznacznej przewadze bajerantów, zdyskontowanej kolejnymi bramkami. Orły – tu trzeba oddać im honor -nie poddawały się i cały czas próbowały coś w tych ostatnich 25 minutach zmienić: biegały, szarpały, walczyły (aktywny, dobrze zastawiający się i uwalniający się spod opieki obrońców Kuba Migdałek), a nawet strzelały bramki, jednak na przyzwoicie zorganizowanego rywala to były zbyt skromne argumenty.

Paweł Kłaput / zdj. p. Legień

Szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na www.alfnw.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Ciekawostki, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na ALF po 19. kolejce – relacja

  1. raf pisze:

    Ale zdjęcia to chyba z innej kolejki 🙂

    • paweł kłaput pisze:

      zgadza się .. to są fotki – bodaj – z 14 kolejki ALF.. z meczu FC Sąsiedzi – Włatcy Stadionuf… niestety już od dłuższego czasu mecze toczą się przy sztucznym świetle, a to mocno utrudnia zrobienie dobrych zdjęć..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*