Relacja z piątej kolejki ALF w Nowej Wsi

ALF_NowaWiesZapraszamy do lektury z piątej kolejki ALF w Nowej Wsi autorstwa Pawła Kłaputa.

 Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

1.05.2014

Bianconerri – KCP 0:6

Mistrzowie Alf, z trzema „żądłami” w składzie (Tomek Bies, Michał Pietrzykowski, Kamil Kozłowski), tudzież z kolejnym nabytkiem rodem z Andrychowa, Grzegorzem Cholewką, zaczęli ten mecz bez większego animuszu. Stąd, zupełnie nieoczekiwanie, w jego początkowym okresie to zebry były bardziej widoczne i aktywne (groźne strzał Piotra Wolfa, ale tylko w boczną siatkę, uderzenie Mariusza Bułasia z wolnego i z „główki”). Muzycy, pierwszą, mocniejszą akcję po której zapachniało bramką, przeprowadzili dopiero w 11 minucie. Wtedy to Kozłowski w sytuacji „sam na sam” trafił piłką w bramkarza, po pierwszej dobitce Cholewy był słupek, a po drugiej – znów Kozłowskiego – z linii bramkowej wybił „skórę” jeden z obrońców. Później była jeszcze szarża Pietrzykowskiego, zakończona na bramkarzu, uderzenie Konrada Grządziela z woleja oraz sprytnie wykonany prze Biesa rzut wolny. Czyli z sytuacji gra na remis. I gdy już zaczęli oswajać się z myślą, że bramek do przerwy nie będzie, w 19 minucie, po uderzeniu Kozłowskiego, odbita przez bramkarza zebr piłka wpadła wprost pod nogi Biesa, a ten bez namysłu, (z linii „szesnastki”) skierował ją do siatki. W 22 minucie było już 2:0. Kozłowski, przechwycił piłkę na środku boiska i gdy obrońca oraz bramkarz oczekiwali na jakiś zwód i wyrobienie sobie pozycji strzeleckiej, napastnik KCP zupełnie niespodziewanie, tak trochę na „Indianę Jonesa” (pamiętacie tą słynną sekwencję, gdy złowrogi beduin wymachuje przed Jonesem szabelkami, a on wyciąga spluwę i bez kombinowania wali z niej w gościa?.. więc tu było podobnie – bez kombinowania, nie wchodząc w żaden, bezpośredni pojedynek, z ponad 20 metrów, kopnął piłkę wewnętrzną częścią stopy w sam róg bramki obok kompletnie zaskoczonych rywali.

W drugiej połowie przewaga KCP z minuty na minutę stawała się coraz wyraźniejsza, ale jej wymierny efekt czyli bramki zaczęły padać w końcówce meczu. Najpierw Tomek Bies uderzył w słupek, ale przy dobitce był już precyzyjniejszy, później Tomek ze skrzydła zagrał idealnie na nogę Grzegorzowi Cholewce, a temu zostało tylko skierować piłkę do siatki. Dwie ostatnie bramki to „dzieło” Kamila Kozłowskiego – w 41 minucie po kiksie bramkarza bianconerrich i w 48 już bez czyjejkolwiek „pomocy”, ładnym, technicznym lobem. Zebry w tej połowie rywalom odpowiedziały skromnie: słupkiem Bartosza Michałka i groźnym strzałem Mateusza Królickiego. Tylko tym.

Oldboys Beskid Andrychów – Chłopaki z Ośki 3: 13

Stara, ALF-owa prawda mówi, że w meczach z drużynami ze ścisłej czołówki, by coś ugrać (albo nawet „honorowo polec”), trzeba gryźć trawę od pierwszej do ostatniej minuty i mieć najmocniejszą ekipę do grania. Pierwszy warunek, z definicji, oldboje spełniali więc tu obaw nie było, co do drugiego.. cóż.. andrychowianie, do pojedynku z Ośką przystąpili w skromnym, ośmioosobowym składzie ( bez Z. Mizery, Książka, Ryłki, Śmiłka, Górala) i to był już błąd, duży błąd – a że za błędy zazwyczaj trzeba płacić, to starsi panowie zapłacili. Trzynastoma straconymi bramkami. W tym momencie mógłbym sięgnąć do notatek i roztkliwić się nad każdym z ośkowych goli, bo niemal każdy z nich była przedniej klasy, ale co zrobić.. książki nie mogę tu pisać, więc z festiwalu strzeleckiego chłopaków coś z bólem serca musiałem wybrać..coś pominąć, stąd subiektywnie wybrałem: dwie bramki Szymona Gałuszki – pierwsza (na 4:0) ..ale o niej za chwilę i druga (po crossowym podaniu od Przemka Śleziaka), fantastycznym wolejem z „położeniem się” oraz efektowną, techniczną „podcinkę” Konrada Wrony (bramka na 12:1). I teraz wrócę jeszcze do tego pierwszego gola, bo będzie on w pewnym sensie uhonorowanie nie tylko Szymona, ale i całego zespołu. Otóż gol ten padł po akcji, która jest chyba dla Chłopaków z Ośki w jakimś sensie znakiem firmowym. Rozegranej, tuż za strefą środkową boiska na kilka mocnych, dolnych podań w p o p r z e k boiska (taki piłkarski „zamek”) i zakończonej strzałem ze skrzydła (i nie jakimś tam wedle hasła: „rozerwij siatkę..zabij bramkarza, albo goń w hektary!”, ale -zimnokrwiście i precyzyjnie wykonanym wewnętrznym podbiciem z rotacją – uderzeniu po „długim słupku”).

PS Pięć bramek zaliczył Jakub Januszyk. To sporo, ale do pierwszego alftricka (8 goli) trochę brakowało.

Po meczu uciąłem sobie krótką pogawędkę z Dawidem Śleziakiem. Weteran Ośki, nie powiem, był deczko poirytowany faktem, że młodzież dziś jest mało wdzięczna.. Jedenaście asyst, no p r a w i e jedenaście ( nie śmiem podważać tego stwierdzenia, ale wydaje mi się, że było ich ciut..ciut mniej..:- ), a oni nic. Zero boiskowej wdzięczności. Stąd tylko jedna bramka zdobyta wyłącznie indywidualnym wysiłkiem.

Kojoty – Niezniszczalni

Mecz przełożony

2.05. 2014-05-03

Orzeł – K3 2:5

Pierwsza połowa nie przyniosła szczególnych emocji. Czarne koszule, przez z pierwszy kwadrans, umiejętnie i szczęśliwie (uderzenie Przemysława Płonki w słupek) broniły dostępu do swojej bramki, ale wystarczyły trzy minuty, by aktywny napastnik walczaków, Marcin Nowak.. dwa razy umieścił piłkę w siatce i dał orłom po pierwszej połowie pewne prowadzenie 2:0.

W drugiej odsłonie nikt z obserwatorów nie przewidywał jakichś specjalnych zmian, a tu masz! w pierwszej minucie Jakub Hinz strzela kontaktowego gola. Następny cios przychodzi w chwilę później – Damian Flisek otrzymawszy długie, crossowe podanie z głębi pola, ładnie „skleja” piłkę prostym podbiciem, robi zwód ciałem i uderza na bramkę. I nie jest to koniec strzeleckich wyczynów księgarzy. Co prawda dwóch idealnych sytuacji „sam na sam” nie wykorzystuje Łukasz Kruk (w pierwszej po lobie nad bramkarzem piłka uderza w poprzeczkę, w drugiej blokuje ją bramkarz orłów Sylwester „dziadek” Bączek), ale w 32 minucie, wyrastający na lidera (pod nieobecność Włodzia Kowalczyka) Flisek, przechwytuje fatalne podanie „dziadka” i strzela bramkę na 3:2. W szeregach orłów coraz bardziej nerwowo, błąd gonił błąd, a K3 konsekwentnie – najczęściej z kontr – dąży do podwyższenia wyniku. I po jednej z takich kontr duetu Kruk-Flisek pada czwarty gol dla księgarzy (Flisek).

W końcówce meczu walczaki próbowały coś jeszcze zmienić (między innymi groźne uderzenie Nowaka z wolnego), ale w bramce znakomicie spisywał się Michał Wysogląd. Jakby tego było mało piątą bramkę, która ostatecznie przypieczętowała sukces K3, strzela Łukasz Kruk (otrzymuje na dwudziestym metrze przed bramką, długie, górne podanie i w bezpośredniej walce z golkiperem Bączkiem, który ryzykownie zdecydował się podejść pod napastnika, wygrywa ją i tyłem głowy posyła piłkę nad bramkarzem).

Bajer – Ultras Kęty 1:15

O tym meczu bajeranci będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Ultrasi – znając ich – efektowną wygraną pewnie się specjalnie nie podniecają. Zatem Salomonowym wyrokiem – o przegranych nic, albo tylko tyle, że jedyną, honorową bramkę strzelił debiutant, Grzegorz Palma (choć zapewne on sam szczęśliwszy jest z faktu, że mecz przeżył bez „zgonu”, niż z tego, że strzelił bramkę). O wygranych? Zaliczyli – Artur bądź czujny i to odnotuj w statystykach! – cztery hat tricki (Mateusz Handy, Dominik Nycz, Wojtek Jura i Grzegorz Kuder), a najładniejszego gola zdobył kapitan Bogumił Olesiak – prawie z połowy boiska huknął mocno i precyzyjnie (piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i ugrzęzła w siatce).

 

Drink Team – Włatcy Stadionuf 3:7

Drink Team wzmocnił powracający po dłuższej przerwie na NVS Adrian „Bryza” Bryzek (do niedawna podpora Czarnej Mamby), ale przed porażką swego nowego „pracodawcy” nie uchronił. Wszystko zaczęło się obiecująco dla drinkersów; po uderzeniu Mateusza Nycza wyszli na prowadzenie i przez ponad kwadrans go nie oddawali, tocząc z władcami wyrównany pojedynek. W 18 minucie kapitan Artur Legień mocnym strzałem „pod łatę” (z bardzo ostrego kąta), doprowadził do wyrównania, a w chwilę później było już 2:1 dla włatcuf. Po szybkim rozegraniu wolnego z Arturem Ramendą bramkę zdobył Kamil Kasperczyk. W 23 minucie golkiper Leśniak śmiałą interwencją poza polem „szesnastki” uchronił swój zespół od utraty gola (wybił piłkę na aut), ale do bramki wrócić już nie zdążył – władcy wykorzystali sytuację, zagrywając błyskawicznie futbolówkę do Artura Ramendy i do przerwy na New Village Stadium mieliśmy wynik 3:1 dla włatcuf stadionuf.

W drugiej połowie szybko strzelone bramki debiutanta Arkadiusza Bąka i Kasperczyka pozwoliły na moment odskoczyć kotłom na bezpieczny dystans (5:1). Na moment, bo akcje i przede wszystkim gole Wojtka Zacnego i Maćka Chwieruta (5:3) dały drinkersom cień nadziei, tym bardziej, że po drugiej stronie boiska kapitalnie w dwóch konfrontacjach strzeleckich z Babikiem i Ramendą zachował się Leśniak. Niestety w następnej sytuacji, po rykoszecie od swego defensora Bryzka był bez szans (6:3). Dwie minuty później władcy mieli idealną okazję ponownie uciec rywalom, ale Kamil Gibas nie wykorzystał rzutu karnego( intencje egzekutora wyczuł Leśniak i strzał obronił). Końcówka meczu to parady Gawędy, walka z pogranicza rugby (zawodnicy obu zespołów w ostrych starciach kładli się pokotem) oraz ostatni gol, ponownie autorstwa Kasperczyka ( zakręcił rywala zwodem „na Cruyffa” i lewą nogą, po długim słupku, posłał piłkę do siatki).

Mecz miał trzech bohaterów: powracającego po długiej kontuzji do gry i jeszcze do końca nie doleczonego, bramkarza Mateusza Gawędę , broniącego jak w transie ( swoją drogą ciekawie zapowiada się rywalizacja z równie mocnym Marcinem Koptą, brzeszczaninem, który tym razem w Nowej Wsi się nie pojawił, bo ponoć cały czas aktywnie biesiaduje), jego vis a vis, „awaryjnego” golkipera Kamila Leśniaka, też dokonującego w bramce Drink Team rzeczy sporego kalibru oraz zawodnika z pola, Kamila Kasperczyka (ten z kolei „ciągnął” grę kotłów i zdobywał bramki; w sumie cztery).

Kłaput

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*