Trzecia kolejka ALF w Nowej Wsi

ALF_NowaWiesTrzecia kolejka ALF w Nowej Wsi. Zapraszamy do lektury.

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

10.04.2014

KCP Team – K3  8:4

Początek meczu wyrównany, ale już w 9 minucie pokazał się nowy, andrychowski nabytek KCP Team, Kamil Kozłowski. Człowiek o fizjonomii i ruchach niejakiego Peszki S., też piłkarza, zdecydował się na szybką akcję wzdłuż linii szesnastki, zakończoną celnym strzałem. Księgarzami to nie wstrząsnęło, ani nie zamieszało – najbardziej widoczny pod nieobecność weteranów: Kowalczyka, Mąsiora i Wielkiego Statystyka Wysogląda, Damian Flisek (tak na marginesie syn mojego boiskowego kolegi z TSH, Piotra) regularnie nękał bramkę Wojtka Wiktora mocnym strzałami z dystansu, dwie, znakomite sytuacje zaprzepaścił też Łukasz Kruk. Jednak bramki w tej połowie zdobywali wyłącznie muzycy. W 19 minucie gola zaliczył Mateusz „Pisiek” Piskorek, a w chwilę później znów pokazał się dynamiczny Kozłowski i po pierwszych 25 minutach na tablicy mieliśmy 3:0 dla KCP Team.

Po przerwie obraz gry zasadniczo się nie zmienił, z tym jednym wyjątkiem, że gole zaczęli strzelać zawodnicy  obu stron. Zaczął Przemek Sroczyński kopnięciem z dystansu (przy współudziale Kozłowskiego, który sprytnie zasłonił awaryjnemu bramkarzowi K3, Przemkowi Gałuszce, pole widzenia). Potem padł najpiękniejszy gol meczu. Po półgórnym wrzucie z autu muzyka Błasiaka księgarz Łata piętą skierował piłkę pod poprzeczkę bramki. Gol marzenie. Gol, którego nie powstydziłby się pewnie sam Ibrahimovic. Tyle, że to był gol do własnej bramki.. Szóste trafienie było już autorskim dziełem Kozłowskiego (świetny debiut!). Na 7:0 wyprowadził muzyków Rafał Janosz. Ósmą mógł zdobyć Marcin „Misiu” Matusiak, ale nie zdobył – z metra przestrzelił i wyraźnie rozczarowany swoim wyczynem efektownie zawiesił się na poprzeczce wzbudzając aplauz publiczności. W 35 minucie skończyła się strzelecka niemoc K3. Z kontrą wyszedł Flisek, położył bramkarza i zagrał do Kruka.7:1. Co prawda zaraz odpowiedział Tomek Bies (8:1), ale w końcówce meczu piłkę w siatce umieszczali już wyłącznie księgarze. „Łidżet” Tomek Kojder, Mateusz  „Majek” Pawiński i na koniec Przemysław Łata (pełna rehabilitacja za samobója, choć  – nie czarujmy się! -ta bramka ani nie umywała się do niego).

 

Drink Team – Orzeł  2:7

Mecz jeszcze się na dobre nie zaczął , a już było po meczu. Gole Kuby Migdałka ( „rozklepanie” rywali  – wespół z Marcinem Nowakiem – przy drugim trafieniu było wyborne!), Nowaka i Kapuśniaka ustawiły widowisko do końca. Co prawda w 9 minucie  Kamil Leśny ograł golkipera walczaków (czyli  powracającego na NVS  po dłuższej przerwie, Sylwka Bączka), ale minutę później, z rzutu karnego, na 5:1 podwyższył Kamil Matuśniak. Orzeł grał szybko, z fantazją, funkcjonowała wymiana podań z „pierwszej piłki”  i wymienność pozycji. Jedyny zarzut jaki można było mieć w tej fazie meczu do walczaków to skuteczność ( „setki” nie wykorzystał Matuśniak, groźny strzały Nowaka  obronił Sebastian Niemiec,  Janusz Sokół zaliczył trafienie w słupek, a Przemek Płonka, po potężnym kopnięciu z dystansu, sprawdził wytrzymałość poprzeczki). Drinkersi, znacznie wolniejsi od rywala, mieli też swoją szansę, Leśny po „zakręceniu” Migdałkiem (tak! tak! były takie momenty że i wspomagał kolegów  tyłach), uderzył mocno, lecz obok bramki. Co nie udało się Kamilowi, udało się Patrykowi Korczykowi. I to jeszcze w jakim stylu! Rozgrywający Drink Team niemal z połowy boiska, z lewej flanki, posłał fenomenalnego  rogala w samo okienko bramki rywala (Bączek mógł tylko odprowadzać piłkę wzrokiem). Bez wątpienia gol kolejki!

W drugiej połowie gra stała się bardziej agresywna i twarda.  Uskrzydlone orły kontynuowały skuteczny ostrzał bramki Niemca (piękny gol Płonki z pełnego obrotu),a drinkersi, mimo lekkiego ożywienia, mieli  dalej spore problemy ze sforsowaniem defensywy rywala, a nawet z wykorzystaniem rzutu karnego (podyktowanego za efektowny, ”argentyński” pad z wyskokiem Maćka „Dzikiego” Chwieruta, nie wykorzystał Leśniak).

I jeszcze jedna rzecz – tak „rozgadanego” pojedynku dawno na New Village Stadium nie było. Na całe szczęście zawodnicy dyskutowali, kłócili się, rugali wyłącznie we własnym gronie.

 

Chłopaki z Ośki – Niezniszczalni  10:1

 Mecz miał jednego faworyta i faworyt  w ostatecznym rachunku nie zawiódł. Piszę: „w ostatecznym rachunku” z premedytacją, bo prze długi okres czasu skazani na pożarcie Niezniszczalni dzielnie bronili się ( do przerwy „przyzwoite” 0:3, a zaraz po niej nawet 1:3, po trafieniu Artura Harata), a ponadto  sprzyjało im.. i bramkarzowi Furmańskiemu, piłkarskie szczęście. Dość powiedzieć, że po którymś tam już z kolei strzale, który trafił w golkipera Niezniszczalnych, poirytowany Szymon Gałuszka (skądinąd najaktywniejszy zawodnik Ośki) syknął pod nosem: „wszystko łapie..” No tak.. a jak nie złapał to wybijał nogami, obrywał w korpus albo rywale nie trafiali z metra do jego bramki. Wszystko ma jednak swój kres. W drugiej połowie bramkarz Niezniszczalnych popełnił kilka prostych błędów i to wystarczyło, by chłopaki odjechały na konkretniejszą odległość ( zdobyczą bramkową podzielili się Marcin Korczyk – 3 bramki, Artek  Urbański, Jacek Urbański -2, Januszyk – 2 oraz wyżej wspomniany Szymon Gałuszka). Wypada dodać, że Chłopaki z Ośki wystąpiły w mocno okrojonym składzie z jednym rezerwowym.

 

11.04.2014

 

Bianconerri – Kojoty  1:6

Kojoty kontynuują zwycięski marsz, ale w tym meczu efektowny był tylko wynik. Mocno okrojeni kadrowo bianconerri w pierwszej połowi byli równorzędnym przeciwnikiem dla stada. Ekipa Adriana Pękali, wydaje się, zlekceważyła rywala, a może miała gorszy dzień? – grała sennie, zachowawczo, bez polotu. Strzałów z dystansu – ostatnimi czasy ich znaku rozpoznawczego –  było jak na lekarstwo. Jedyną bramkę w tej  odsłonie, dobitką zza linii „szesnastki” (po uderzeniu Daniela Ferreriego) zdobył Arek Orlicki.

Druga połowa zaczęła się od  „szczęśliwej” bramki ( po rykoszecie) Jana Królickiego. Damian Dwornik mógł strzelić gola kontaktowego i zostać bohaterem, ale z metra! – chcąc efektownie ”rozerwać siatkę” – efektownie trafił w poprzeczkę i został antybohaterem (na pocieszenie: nieostatnim tego wieczoru..:-) W miarę upływu czasu gra kojotów zaczęła nabierać właściwego rytmu. W 31 minucie pięknym strzałem, niemal z połowy boiska, popisał się Ferreri, posyłając futbolówkę nad wysuniętym bramkarzem, a w chwilę później dwójkową kontrę Ferreri – Gaweł wykończył ten ostatni. Przedostatni gol był dziełem Królickiego, a ostatni – niejako wieńczący dobrą grę – Ferreriego. Honorowe trafienie dla zebr zaliczył Tomek Zaręba.

PS Najjaśniejszym punktem w zespole bianconerrich był Szymon Karpiński. To nowy zawodnik na New Village Stadium. Wiecznie uśmiechnięty. Długo nie mogłem go rozgryźć –  człowiek cieszy się ze swoich  udanych zagrań czy też drwi z przeciwnika? Ale nie ..widzę, że jak mu coś nie wyjdzie..też się uśmiecha. Widocznie taki jego urok i rys charakterystyczny.

Włatcy Stadionuf – Ultras Kęty  3:5

Historia pojedynków włatcuf z ultrasami, to historia wychodzenia z roli chłopca do bicia do roli równorzędnego rywala ( jak ktoś nie wierzy to Wielki Statystyk, Artur Legień, zapewnie może udostępnić odpowiedni wykres, a nawet dwa!).

Do tego meczu kotły przystąpiły w mocno osłabionym składzie (bez brzeszczańskiego zaciągu i snajpera Gębołysia), a ponadto, jeżeli miały jakiś sensowny plan ( a pewnie miały), to ten plan sypnął się im  już w 1 minucie, po trafieniu Adama Hawry. Nie zostało zatem nic innego jak odkryć się i odważniej zaatakować (efekt? niewykorzystana „setka” Krzyśka Babiucha, groźne uderzenie Wacka Farona). W pierwszej połowie umieszczać piłkę w siatce było jednak dane tylko ultrasom  –  w 18 minucie Dominik Nycz przedarł się przez defensywę kotłów i wepchnął piłkę do bramki.

Drugie 25 minut zaczęło się zdecydowanie lepiej dla czerwonych. Rafał Ramenda z rzutu wolnego, technicznym strzałem po „długim słupku”, zdobył kontaktowego gola. To nieco podrażniło kęczan – bliscy  zdobycia gola byli:  podrażniony Wojtek Jura (lecącą do bramki piłkę wybił z linii obrońca) oraz podrażniony Przemek Krzywdziak (trafił  w poprzeczkę). Obu podrażnionych kolegów pogodził mniej podrażniony Adam Hawro; wykorzystując niefortunne wybicie piłki przez golkipera rywali, posłał ją – z połowy boiska – do opuszczonej bramki.

W końcówce meczu mieliśmy klasyczną wymianę wedle zasady:  „oko za oko – gol za gol”. Na trafienie Nycza odpowiedział Ramenda, a na bramkę Jury, Kamil Gibas (po potężnej „bombie” piłka odbiła się od wewnętrznej części poprzeczki i wpadła do bramki).

I takim to sposobem  aktualni wicemistrzowie ALF zgarnęli kolejne trzy punkty, włatcy zaś będą musieli ich szukać w następnej potyczce. Ale to już po świętach.

 

Bajer – Oldboys-Beskid Andrychów  4:5

Bajer tradycyjnie do końca nie był pewien czy zagra. Logistyka w tej formacji leży zupełnie – nawet zaklepanego do składu (ponoć na bank!) Sylwka Bączka dzień przed debiutem, udało się konkurencji zwabić i uprowadzić do siebie (tak, ze po „dziadku” został tylko ..Orła cień..).  Ale nic, siódemka jakoś szczęśliwie zebrała się  i można było grać.  W obozie rywali sytuacja była nieco lepsza, ale też bez szału (o słynnej grze na dwie „piątki” można już chyba na dobre zapomnieć.. najważniejsze jednak, że do drużyny powrócił Sebastian Pilarski).

Pierwsza połowa należała do Bajeru. Zespół Masów grał szybciej i dynamiczniej, stwarzając więcej groźnych sytuacji pod bramką przeciwników (Majkuciński, Olearczyk, Gąsiorek). Wynik otworzyli jednak w 7 minucie andrychowianie; Leszek Książek  technicznym strzałem w dolny róg bramki (ciekawa sprawa! nominalny obrońca w tym spotkaniu zagrał w „przodach”). Później strzelali już tylko bajeranci –  pięknym trafieniem z półobrotu popisał się Sławomir Olearczyk, Paweł Gizicki trafił z dalszej odległości, takim nieco futsalowym uderzeniem ze „szpica”, a trzecie trafienie należało do Mateusza Gąsiorka ( dobitka podcinką nad leżącym bramkarzem).

Druga odsłona zaczęła się idealnie dla andrychowian. Precyzyjne podanie Janusza Cholewy do Zbyszka Polaka zaskoczyło bajerantów, a Zbyszek Polak zaskoczył osobiście bramkarza Andrzeja Sadlika. I od tego momentu zaczęło się dziać i to mocno dziać. Najpierw Majkuciński  zaprzepaścił wyborną „setkę”. Potem Pilarski zrobił to samo. W 34 minucie Zygmunt Mizera, w swoim stylu, zakręcił obrońcą rywala i był remis 3:3.  Andrychowianie złapali wiatr w getry i po odważnej, indywidualnej akcji Łukasza Lachendry (niesiony wiatrem przebiegł z piłką pół boiska i uderzył nie do obrony) wyszli na prowadzenie. Teraz nastąpiła cała seria obustronnie niewykorzystywanych sytuacji ( kulminacyjny moment: 300-procentowa sytuacja zaprzepaszczona przez duet: Książek-Cholewa, po której cała ławka oldbojów złapała się za głowy i  ryknęła jednym głosem: o k…..!). W 42 minucie meczu arbiter podyktował rzut karny dla Bajeru, a z rzutami karnymi to już tak zazwyczaj jest, że dla jednych są absolutnie słuszne, dla innych nie. Do tego momentu dość powściągliwi w swoich reakcjach andrychowianie (spora zasługa w tym  Grześka „Kucyka” Mizery i Sebastiana Pilarskiego, trzymających swoje towarzystwo mocno w ryzach), tym razem nie strzymali i cały składem wtargnęli na murawę. Na szczęście jak szybko wtargnęli, tak szybko z niej zeszli, a rzut karny na bramkę zamienił Adrian Majkuciński.  Remis 4:4 nie satysfakcjonował  żadnego  z zespołów –  stąd wymiana ciosów trwała do samego końca,  a że oba zespoły w dalszym ciągu nie mogły przełamać strzeleckiej indolencji (trzeba też podkreślić dobrą  postawę obu bramkarzy: Grzegorza Żydka i Andrzeja Sadlika), decydujący gol padł po rzucie karnym (egzekutor Leszek Książek), przyznanym graczom z Andrychowa (tym razem „wapno” ciśnienie podniosło bajerantom, a Robertowi „Kipetowi” Szłapie szczególnie).

Trzy  punkty dla Beskidu. Zero czerwonych kartek. Sukces podwójny.

Paweł Kłaput

Szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na www.alfnw.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*