ALF po 16. kolejce

Relacja z Amatorskiej Ligi Futbolowej na Orliku w Nowej Wsi. Przedstawiamy również galerię zdjęć.

13.09.2012

Oldboje – Włatcy Stadionuf  6:5

Andrychowskich oldbojów włatcy darzą sporym szacunkiem (patrz: wypowiedzi po meczach rundy wiosennej), a tu masz! o mały włos, a przysłowiowy uczeń przerósłby mistrza. Ekipa spod znaku kotłów i opakowań w pojedynek z pasami weszła rewelacyjnie – już w 3 minucie po rajdzie z lewej strony boiska Rafał Ramenda huknął jak z armaty w krótki, górny róg i bramkarzowi Stanisławowi Sobali nie pozostało nic innego jak tylko wyciągać piłkę z siatki. Po chwili już było 2:0 ; szybką kontrę – tym razem z prawej flanki – sfinalizował Przemek Tomiczek. Oldbojom, wyraźnie nie mogącym się odnaleźć w tej zaskakującej rzeczywistości (mało zdecydowane i przekombinowane działania w ofensywne, wyraźne dziury pod nieobecność Pilarskiego i Ryłki w tyłach) udało się w tej połowie odpowiedzieć tylko jedną, ale ważną, bo kontaktową bramką. Druga odsłona rozpoczęła się znowu od huraganowych i  niesamowicie skutecznych szarż włatcuf (w roli głównej Wacław Faron) i ani się oglądnęliśmy jak z „piłkarskiego” 2:1 zrobiło się..5:1 (wszystkie bramki przedniej klasy, ale Legienia najprzedniejsza)! – jak najbardziej zresztą zasłużone 5:1, bo włatcy grali składnie, szybko, z polotem..no i „siedzieli na sakramenckim kopycie” (Sobala zasypywany gradem mocnych strzałów miał mnóstwo roboty, a i tak w kilku przypadkach tylko szczęściu zawdzięczał to, że  piłka nie zatrzepotała w siatce). I gdy wydawać się mogło, że losy pojedynku są już właściwie przesądzone (oldboje mogli co najwyżej honorowo zmniejszyć rozmiary porażki), nastąpił, podobnie jak tydzień temu w meczu z Bajerem, zwrot akcji. „Stare wygi”  strzeliły drugą bramkę i to jak się okazało był sygnał do podjęcia walki – i to nie tylko o honorowy wynik, ale i o.. zwycięstwo! Wreszcie zaczęło funkcjonować granie z klepki, szybkie i dokładne rozegranie, a Zygmuntowi Mizerze, który zdominował środkową strefę boiska, coraz łatwiej przychodziło „uruchamianie” sprytnymi podaniami kolegów z przodu. Na efekt nie trzeba było długo czekać; po klasycznym „rozklepaniu” rywala padła trzecia, a potem czwarta bramka.. i naraz coś się znowu na chwilę – ale tylko na  c h w i l ę! –  w maszynce zacięło ( pasy stwarzały sobie sytuacje, ale seryjnie je marnowały, posyłając piłkę albo to w bramkarza albo obok bramki, a raz nawet, kiedy już futbolówka niechybnie zmierzała do siatki, na przeszkodzie stanęły nogi przebiegającego..oldboja), a czasu było coraz mniej. Włatcy próbowali wybijać rozpędzonego rywala z rytmu i „szanować” piłkę, by tym samym zyskać cenne minuty i dowieźć korzystny rezultat do końca, ale ponieważ robili to w  mało zdeterminowany sposób – stało się to co się stać musiało – pasy wyrównały i na sekundy przed ostatnim gwizdkiem sędziego zdobyły zwycięskiego gola!

Trudno zatem dziwić się rozgoryczeniu włatcuf i sportowej złości kapitana Legienia Artura, który swą frustrację wyładował na Bogu ducha winnej plastikowej butelce z mineralną (nieszczęsne opakowanie, po uderzeniu „z buta”, najpierw pofrunęło na siatkę ogrodzenia, a potem, po solidnej poprawce, przefrunęło przez połowę boiska i osiadło na murawie w okolicach pola karnego).

W oldbojach wyróżnili się: Zygmunt Mizera, Zbyszek Polak i Wiesław Skupień;  we włatcach: znakomicie broniący Mateusz Gawęda, Wacław Faron i Kamil  Kasperczyk.

FC Sąsiedzi – Orzeł  6:6

Ciekawy mecz.  Z niesamowitą ilością kiksów, kuriozalnych nieporozumień podbramkowych i niewykorzystanych sytuacji bramkowych (jak dosadnie i sarkastycznie po jednej z takich „akcji” wymruczał walczak Nowak:  „ale kabaret..”).

W początkowej fazie meczu lekką przewagę miały orły, ale bramki strzelali sąsiedzi. Później, gdy gra się wyrównała, a nawet zaczęła nieco przechylać w stronę FCS, rozpoczęła się regularna bitwa o wynik. Optyczna przewaga w drugiej połowie, znowu zaczęła należeć do Orła, ale FC Sąsiedzi  mądrze i szczęśliwie bronili się, a kiedy tylko nadarzyła się okazja, śmiało kontratakowali (w pierwszej połowie widoczny był Kamil Leśniak, w drugiej, ciężar „mieszania” pod bramką rywala wziął na swoje barki Artur Harat). Końcówka meczu miała dramatyczny charakter; walczaki na 5 minut przed końcowym gwizdkiem wyszły na dwubramkowe prowadzenie (6:4), ale niebiesko-czarni nie odpuścili i wbili faworytowi dwie bramki ( ostatnia znów w kompletnie „kabaretowych” okolicznościach). Remis 6:6 – biorąc pod uwagę skromną i osłabioną kadrę FCS – jest jej spory sukcesem. Orły chyba w lekkim dołku, bo w ostatnich  meczach ugrały zaledwie dwa remisy (4 stracone punkty!), a to stawia pod sporym znakiem zapytania obronę trzeciej pozycji w ALF.

Najlepsi w swoich zespołach: Marcin Nowak, Janusz Sokół i ..jeden z braci Mitorajów (hmm..tylko który?); w FCS: Artur Harat, Kamil Leśniak i Krzysztof Furmański.

PS warto zwrócić jeszcze uwagę na dwie rzeczy: bramkę meczu zdobył defensor Marcin „Misiu” Matusiak; przepiękne, atomowe uderzenie z dystansu, w samo okienko bramki rywala wywołało w nim stan najwyższej i jak najbardziej zrozumiałej euforii okraszonej niebanalnym komentarzem, którego niestety ze względu na pewien wtręt uznawany powszechnie za mało cenzuralny, nie przytoczę..:-)

A poza tym gdzie jest kierownik?!?..ten od słynnej reklamówki…

14.09 2012-09-16

Los Kojotos II – KCP Team    2:9

Los Kojotos II cały czas pracują nad zorganizowaniem optymalnego składu ( dominuje kierunek podlesiański) i na dzień dzisiejszy starcza go na pierwsze 20.. 25 minut i ani sekundy więcej! Kojoty, podobnie jak w poprzednim tygodniu w spotkaniu z ulicznikami, właśnie przez te pierwsze 25 minut toczyły z mistrzem ALF w miarę wyrównany pojedynek, by w drugiej odsłonie polec już na całej linii (KCP Team, spokojnie, bez brawury i nawet bez odwoływania się do swoich słynnych kontr z klepki –  być może przez absencję Tomka Biesa – bezlitośnie obnażyło w niej organizacyjno-kondycyjne problemy kojotów i bezlitośnie ich wypunktowało).

Wyróżnili się – w KCP Team strzelec 4 bramek, Michał Pietrzykowski, Marcin Janosz i Tomasz Pikoń; w Los Kojotos II: Jakub Gaweł, Wojtek Wojtyła i Mateusz Majda.

Bajer – Gluty z Kalkuty  12:0

„Znęcania się” nad  i tak już boleśnie umęczonym plagą  kontuzji zespołem glutów, a właściwie nad tym co z niego zostało, byłoby nietaktem. Powiem zatem krótko: rekonstrukcja składu po tym niesławnym  „tuzinku” wydaje się – i to od zaraz! – koniecznością.. Ba! tylko łatwo jest powiedzieć, trudniej wykonać.. Wszak nie od dziś wiadomo, że i Salomon z próżnego nie naleje..

W meczu wyróżnili się dwaj muszkieterzy Bajeru: Jan Królicki-Marcin Blok, a także Kamil Mas i.. – ale to już poza oficjalnym protokołem – trzeci muszkieter i zarazem „mózg” Bajeru, Mateusz Gąsiorek (zupełnie dobrze szło mu w epizodycznej roli stopera, a jeszcze lepiej dłuższych sekwencjach na ławie rezerwowych, gdzie z taką lubością się „wylegiwał” i oddawał oglądaniu poczynań kolegów).

Czarna Mamba – Street Squad  6:7

Streed Squad gra w tej rundzie całkiem dobrą, a przede wszystkim waleczną piłkę. Studenci, mimo permanentnych problemów kadrowych też  sobie radzą całkiem nieźle i nie ukrywają, że po ostatnim, październikowym meczu Ligi chcieliby wskoczyć na „pudło”. Spotkanie, od pierwszej do ostatniej minuty było zacięte, wyrównane i takie trochę –  przetransponuję pompatycznie – z kodeksem Hammurabiego w tle, czyli z: „zębem za ząb”, ciosem za cios, bramka za bramkę (po 10 minutach gry minutach mieliśmy remis 3:3 i  gdyby takie tempo strzelania bramek utrzymało się do końca meczu, wynik mógł być zgoła kosmiczny). W miarę upływu czasu snajperskie zapędy obu drużyn jednak nieco zelżały –  pierwsza połowa zakończyła się zatem  „przyzwoicie orlikowem” wynikiem 4:4.  W drugiej, na wyszli ulicznicy (znakomity gol z woleja Łukasza Kruka), lecz odpowiedź studentów była natychmiastowa. Remis 5:5 i zaraz po nim wyjście na prowadzenie 6:5 (w tym ważnym momencie Iwan Polakow zdyscyplinował kolegów głośnym okrzykiem: „bez euforii!”). Niestety, w chwilę później sam zaliczył fatalną wpadkę: nie wykorzystał znakomitej okazji, która mogła ostatecznie załatwić sprawę, a w piłce – jak to w piłce..grze okrutnej – gdy nie wykorzystujesz znakomitej okazji, które mogłyby załatwić ostatecznie sprawę to…

Street Squad strzelił bramkę numer 6 i 7.Na „bramka za bramkę” studentom już nie starczyło czasu.

Po tym meczu i po tej kolejce – w kategorii zespołów najbardziej sfrustrowanych (czy może rozczarowanych) – Czarna Mamba dołączyła  do Włatcuf Stadionuf  i Glutów z Kalkuty…

Wyróżnili się – w zespole uliczników: Łukasz Kruk, który nie tylko strzelał bramki (4), ale też mocno uprzykrzał grę obrońcom Mamby oraz Wiktor Macura i Krzysztof Chrobak; w ekipie studentów: Kamil Góral i Iwan Polakow.

Paweł Kłaput

Szczegółowe tabele, i strzelcy bramek znajdują się na www.alfnw.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na ALF po 16. kolejce

  1. zdegustowany pisze:

    no i kolejne dno sędziowskie. albo ku*** ci sędziowie zaczną sędziować albo szkoda w ogóle o cokolwiek się starać. patrzyć na pojawiąjące się gwiazdy to można po meczu;;]

  2. grajek pisze:

    Ale się kolega rozpisał. ale cała prawda niestety… o sędziach. Gra się jak gra, raz lepiej raz gorzej, ale jesteśmy amatorami, a sędziowie ponoć z papierami. Jednak wygląda na to, że papiery im zostały zabrane we Wrocławiu;] Czasem wystarczyłoby patrzeć na boisko by dobrze sędziować, a i tego im się nie chce robić, a kasiorkę wziąć za granie to ok. Wk**** kogoś i jeszcze dostać kasę za to jest to co im wychodzi najlepiej.

  3. .... pisze:

    Wszystko pięknie i ładnie, drużyny grające w ALF pokazują naprawdę niezły poziom.
    Jednak „Piętą Achillesową” spotkań chyba jest tutaj nieco niski poziom sędziowania.
    Panom , którzy sędziują proponujemy poczytanie regulaminu gry w piłkę nożną (dostępny np. na oficjalnej stornie PZPN- tak jakby nie wiedzieli), bo ze wszystkim się można zgodzić: jest jeden na boisku, może czasem czegoś nie widzieć, nie zauważyć, w końcu sędzia też człowiek- ale… no właśnie stwierdzenie, a wręcz upieranie się, że „zamierzone popchnięcie zawodnika drużyny przeciwnej, który nie ma piłki” -nie jest faulem (nie wspominając, że nawet na czerwoną kartkę), dalej „straszenie” ukarania czerwoną kartką zawodnika,
    który po meczu oddalny jest o 10m od boiska, patrzenie podczas meczu wszędzie tylko nie na boisko itd. (dużo by można tutaj takich „rażących” nieprawidłowości wymieniać, a nie w tym rzecz) może świadczyć, że Panowie traktują zawodników z kompletną ignorancją- cóż szanujmy się, osoby grające w ALF to nie dzieci, którym można wcisnąć każdą śpiewkę (bez obrazy dla dzieci, ale wiadomo o co chodzi)., a osoby dorosłe, które zresztą jakby nie było płacą za „profesjonalne” sędziowanie osobą, które mają do tego uprawnienia (mamy taką nadzieję). Chcę nadmienić, że nie są to zarzuty pod adresem konkretnej osoby, czy sędziowania konkretnego meczu, a ogólnie do poziomu sędziowania.
    Panowie więc prośba do Was potraktujcie sędziowanie jak Sędziowanie, a nie rozrywkę, za którą bierzecie pieniążki bo opinia ta (zresztą obiektywna, a nie emocjonalna) nie jest sporządzona na podstawie stwierdzeń jednej osoby, a kilku z kilku drużyn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*