Relacja z 3. kolejki ALF w Nowej Wsi (ZDJĘCIA)

ORLIK_ALFNiniejszym prezentujemy relację z trzeciej kolejki ALF na Orliku w Nowej Wsi. Autorem jest jak zawsze Paweł Kłaput.

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

ORLIK_ALF(fot. fly-video.pl)

9.04.2015

KCP Team – Oldboys Beskid Andrychów 2:4

Klasyk. Klasyk o tzw.” podwyższonym stopniu ryzyka” (bo właśnie te dwa zespoły, po zniknięciu z New Village Stadium owianej „złą sławą”, koziańskiej D-Formacji, przejęły po niej schedę i najczęściej wchodziły w konflikty z alfowym prawem).

Klasyk zaczął się po myśli KCP Team . W 4 minucie, akcję muzyków, zbudowaną na trzech , szybkich „klepkach” zakończył celnym strzałem Przemek Sroczyński. W rewanżu, andrychowianie oddali kilka groźnych strzałów (Bartłomiej Kozak, Kamil Junior Góral i Zygmunt Mizera), jednak Wojtek Wiktor nie dał się zaskoczyć. Ba! w 13 minucie ofensywnie nastawieni oldboje mogli stracić kolejną bramkę – „setkę” Kuby Migdałka, fantastycznie obronił Grzegorz Żydek.

W 18 minucie padło wyrównanie. Z dystansu uderzył Góral, bramkarz zdążył strzał sparować, ale przy dobitce Józefa Ryłki nie miał szans. Odpowiedź KCP Team była natychmiastowa, jeszcze w tej samej minucie Migdałek podwyższył rezultat na 2:1.

Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy doszło do pierwszego i jak się okazało jedynego, poważniejszego spięcia w tym meczu. Mianowicie spiął się napastnik Pietrzykowski z bramkarzem Żydkiem. Na szczęście spięcie to miało charakter wybitnie indywidualny, stąd arbitrowi udało się je szybko i sprawnie, bez udziału osób trzecich, zneutralizować. W 23 minucie andrychowianie doprowadzili do kolejnego remisu (gol Kozaka).

W drugiej odsłonie twardy mecz był już nie tylko twardy, ale i agresywny (zawodnicy obu drużyn balansowali na cienkiej granicy regulaminu, jednak go nie przekraczali). A ponieważ i jedni i drudzy wyraźnie dążyli do zgarnięcia pełnej puli punktowej, można było się nim emocjonować do końca. Muzycy, próbowali umieścić piłkę w siatce rywali, angażując do tego zadania niemal połowę składu (Pietrzykowski, Migdałek, Grządziel, R. Janosz), ale im wszystkim w tym spotkaniu brakowało skuteczności i wyrachowania a’la Kozłowski, a poza tym fantastyczne zawody – alfowa życiówka! – rozgrywał golkiper prezesów, Żydek. Andrychowianie z kolei wyraźnie postawili na ruchliwą dwójkę Kozak-Smaza.

Gdzie sześciu się bije tam siódmy korzysta. W 33 minucie piłkę w obrębie „piątki” otrzymał Krzysztof Kokoszka. Umiejętnie zasłonił ją ciałem i odegrał do Zygmunta Mizery, a ten dopełnił tylko formalności. Ostateczny cios zadał wcześniej wspomniany duet Kozak-Smaza (Bartek, po długim podaniu, idealnie zgasił piłkę „na klacie” , po czym zgrał ją – również idealnie w tempo – do Łukasza i oldboje..cwane wygi..dwubramkowej przewagi nie dali sobie już wydrzeć..

Andrychów FC – Włatcy Stadionuf 9:0

AFC nie zwalnia tempa. Po efektownej wygranej z Chłopakami z Ośki rodziło się pytanie, czy to tylko taka jednorazowa super dyspozycja andrychowskiego beniaminka, czy też zapowiedź trwalszej tendencji? 9:0 – zdradzam od razu końcowy wynik – z aspirującymi do ścisłej czołówki władcami pokazało kierunek.

Od pierwszych minut zarysowała się lekka przewaga andrychowian, ale można było odnieść wrażenie, że podobnie jak w meczu z Ośką – czarni ( to od strojów) chcieli najpierw poczuć rywala, „posmakować”’ go i po tym wstępnym rozpoznaniu, zaatakować już pełną parą (pierwsza bramka padła dopiero w 16 minucie, zdobył ją Kamil „Gandi” Gondko, a druga i ostatnia w tej odsłonie w 23, po celnym trafieniu głową defensora Witolda Młocka).

Na drugie 25 minut władcy stadionuf wychodzili jeszcze z pewnymi nadziejami na odwrócenie karty, bo jakby nie było, przed przerwą, wcześniej mieli kilka wyśmienitych okazji do zdobycia bramki (zabrakło skutecznego wykończenia, a przy uderzeniu w „wewnętrzną poprzeczkę” Seratowicza, fartu). Niestety AFC błyskawicznie obdarło rywala ze złudzeń i urządziło sobie kolejny -po ośkowym – festiwal strzelecki. Andrychowskie „krasnale” (liczę, że Michał Kubacka i Krzysztof Wiktorczyk mają poczucie humoru i to określenie mi darują, a nazwałem ich tak, bo nie dość , że filigranowi, to jeszcze niesamowicie ruchliwi, zwrotni, techniczni i jak to ..krasnale..w niektórych momentach – patrz: szczególnie Kubacka – deczko piłkarsko złośliwi), a więc owe „krasnale”, przy wsparciu nieco (ale tylko nieco!) roślejszego Gondki, raz za razem, wyprowadzały niebezpieczne kontry (golkiper kotłów, Mateusz „Bono” Gawęda – sztampowo powiem – „uwijał się jak w ukropie” i w kilku sytuacjach swój zespół od utraty kolejnych bramek uratował). Przy tych peanach „ku-chwale-tych-co-z-przodu, nie zapominałbym o jeszcze jednym atucie andrychowian – AFC, niczym dobra kapela rockowa, dysponuje mocną „sekcję rytmiczną”: bramkarzem Dariuszem Siwkiem (dał się już poznać z jak najlepszej strony w ubiegłym sezonie w barwach oldbojów Beskidu) oraz solidnym blokiem defensorów.

Zapowiada się ciekawie, ale – pamiętajmy – Liga jest długa i „wyboista”…

Włatcy Stadionuf? Do pewnego momentu ekipa Artura Legienia próbowała andrychowianom dotrzymywać kroku, ale z każdą straconą bramką powietrze coraz bardziej z niej uchodziło i cóż.. bez ogródek trzeba powiedzieć , że swoich fanów rozczarowała i zawiodła, a nieobecnego z przyczyn obiektywnych, prezesa Andy’ego, już szczególnie.

Być może trzydniowe zgrupowanie w Wiśle, jakie kotły zafundowały sobie po tej porażce, pozwoli sztabowi, w ciszy i skupieniu, przeanalizować błędy oraz wyciągnąć konstruktywne wnioski, zaś zawodnikom odbudować nadwątlone morale…)

Mistrzowie Osiedla – Niezniszczalni 4:1

Do trzech razy sztuka? Ano.

Oba zespoły bez punktów. Potrzebowały ich zatem jak kania dżdżu. Przy czym większej presji poddani byli chyba andrychowianie – oni ponieśli już dwie porażki i stracili niespodziewanie kapitana Sołtysiaka (wyjazd zagraniczny), niezniszczalni mieli na koncie tylko jedną przegraną (drugi mecz został przełożony). W spotkanie mocniej i pewniej weszli Mistrzowie Osiedla; widać był w nich niesamowitą determinację i chęć powetowania sobie goryczy po niezasłużonej przegranej z Bajerem, jednak pierwszą, naprawdę groźną sytuacje stworzyli niezniszczalni – Artur Harat popisał się efektownym rajdem z własnej połowy boiska, ale po minięciu kilku rywali z pola i bramkarza, strzał, zmierzający do bramki, udało się osiedlowcom zablokować. Później mieliśmy okres wyrównanej gry z całą masą strzałów (tu przewaga była bezsprzecznie po stronie beniaminka, ale za optyczne przewagi i masę strzałów w futbolu punktów nie przyznają!)

W drugiej połowie na New Village Stadium dalej dominował radosny, dynamiczny futbol, pozbawiony jednak jakichkolwiek taktycznych niuansów (chęć zdobycia bramki skutecznie zminimalizowała ideę gry zespołowej) z zabawnym epizodem w konwencji fair play (nowy bramkarz andrychowian.. sorrki..jeszcze nie spamiętałem nazwiska, miał troszkę problemów z „załapaniem” alfowych przepisów; popełnił jakiś śmieszny błąd, sędzia odgwizdał wolego pośredniego, rywale – właśnie w duchu fair play – piłkę osiedlowcom, a konkretnie golkiperowi, oddali, ten zaś , też honorowo, chciał im ją zwrócić ponownie, ale że znowu popełnił błąd regulaminowy ..bo zamiast oddać niezniszczalnym piłkę ręką wybił ją nogą.. i arbiter znowu był zmuszony podyktować rzut wolny pośredni… takie „w kółko Macieju”.. Summa summarum, wspólnym wysiłkiem wszystkich zainteresowanych udało się w końcu wyrwać tej wybitnie patowej sytuacji..:-)

W 34 minucie gol wreszcie padł. Zdobył go – dla niezniszczalnych – Artur Harat i widmo, kolejnej niezasłużonej porażki, po raz wtóry zawisło nad beniaminkiem. Na szczęście nie sparaliżowało go, a determinację podniosło o 360 stopni. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 35 minucie Andrzej Bieszko, po trójkowym „rozklepaniu” ( wreszcie coś zespołowego!) wyrównał, a później swoje „dwa grosze” dołożyli Sławomir Kęsiak, Mariusz Młynarczyk i Kamil Kiszczak.

PS bardzo dobrą partię w zespole beniaminka zaliczył Wojciech Łężniak, a Damian Jaskólski, po jedno meczowej resocjalizacji, szybko wyciągnął wnioski i zamiast mało efektywnie psioczyć, zaczął grać. Zupełnie zresztą dobrze.

10.04.2015

Bajer – Desperado Team 9:3

Przede wszystkim fajne stroje (bajeranci wystąpili w tradycyjnych, czerwonych, desperados w nowym, prosto spod igły, niebieskim zestawie). Estetycznie to wyglądało i rzucało się w oczy.

A co do samego meczu? Tu już było troszkę mniej ładnie, ale zupełnie nieźle Zaczęło się zresztą od wysokiego, a nawet bardzo wysokiego poziomu. Mariusz Żurek w swoim pierwszym zetknięciu z piłką posłał ją..hen.. wysoko i daleko w hektary. Rywale, w rewanżu, posłali piłkę rezerwową jeszcze dalej i na ten moment na murawie zabrakło sprzętu (przymusowy bezruch trwał około minuty).Później poziom obniżył się i od razu zaczęły padać bramki Pierwsza, dla Bajeru, w 4 minucie gry, padła w dość dziwnych okolicznościach ; snajper bajerantów, Rafał Fabia „kropnął” mocna na bramkę Desperado Team, golkiper strzał sparował, ale ta trafiła na wbiegającego obrońcę, Tomka Drabka i po odbiciu od jego nogi ..wpadła do siatki. W chwilę później błąd popełnił bramkarz Bajeru, Andrzej Sadlik i beniaminek doprowadził do remisu (w chwilę po tej wpadce Andrzej w pełni się zrehabilitował broniąc w sytuacji sam na sam).

W 19 minucie, po indywidualnej akcji Żurka było już 2:1 dla Bajeru. W końcówce pierwszej połowy pokazał się jeszcze Fabia ( fantastyczny wolej przeszedł minimalnie obok słupka).

Druga połowa zaczęła się fantastycznie dla ekipy Masów. Mariusz Żurek uderzył niemal z połowy boiska i miejsce w siatce znalazł. Pracowity Piotr Adamus strzelił kontaktowego gola i na chwilę przedłużył nadzieje beniaminka, ale Bajer nie odpuszczał – na 4:2 bramkę zdobył Robert ”Kipet” Szłapa , a na 5:2 znowu Żurek. Dariusz Rusek zmniejszył dystans na5:3,ale potem strzelali już głównie bajeranci ( Edward Senior Mas, Żurek, Fabia i znowu Żurek).

Ostatniego gola, niejako na osłodę, zdobył dla Desperado Team, Piotr Adamus.

Ultras Kęty – K3 2:4

Czarne koszule wyraźnie sfrustrowane wcześniejszymi porażkami zapowiadały twarda walkę ale co innego „chęć szczera” i werbalna deklaracja, a co innego realizacja.

Początek meczu bez szału czyli: optyczna przewaga ultrasów i czujna, mocno defensywna postawa księgarzy z wyraźnym akcentem na kontrę.

Emocje tak na dobre rozpoczęły się w 14 minucie. Wtedy to weteran. Piotrek Mąsior podszedł do rzutu wolnego i niemal z połowy boiska , cudownym „rogalem” (zaprawdę, stadiony świata! ) wpakował piłkę, idealnie w „okienko” bramki ultrasów! Kęczanie , po utracie gola, od razu mocniej zaatakowali, ale Michał Wysogląd to Michał Wysogląd – jego nie jest łatwo go zaskoczyć. Bramki zatem nie zdobyli, a co gorsze, po prostym błędzie w obronie, przechwycie Jakuba Hinza i jego strzale, stracili drugą!

Humory wicemistrzom ALF, poprawił nieco Adam Hawro, który w ostatniej minucie pierwszej odsłony, ładnym strzałem z dystansu, zdobył kontaktowego gola.

Druga połowa, zaczęła się od wielce kontrowersyjnej sytuacji. Księgarz Hinz, po błędzie bramkarza ultrasów, uderzył sytuacyjnie, pięta, na bramkę i… właśnie , któryś z kęczan wybił ją.. pytanie: czy po przekroczeniu linii bramkowej czy nie?

W 34 minucie Michał Karkoszka zmarnował znakomitą sytuację.. no i tak – niewykorzystane sytuacje mszczą się, a na orliku przeogromnie – i za chwilę, zamiast 3:2 ,zrobiło się… sensacyjne 4:1 dla K3 (za faul na Hinzu, sędzia podyktował rzut karny, a sam poszkodowany okazał się skutecznym egzekutorem).

Jeszcze bardziej sensacyjnie zrobiło się w 37 minucie, kiedy to po kolejnym błędzie obrony, Mąsior „uruchomił” Wacka Farona, a szybki skrzydłowy księgarzy strzelił czwartą bramkę!

Ultrasi , mimo niekorzystnego wyniku, nie poddawali się – w 40 minucie Wojtek Jura zdobył dla nich drugiego gola, a kolejnych, dobrych sytuacji nie wykorzystał Mateusz „Żuraw” Musiał, Przemek „Krzywy” Krzywdziak i Adam Hawro.

I sensacja stała się faktem.

Kojoty – Chłopaki z Ośki

Mecz odbędzie się w innym terminie.

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na – uwaga! – pod nowym adresem: www.alf.futbolowo.pl

GALERIA ZDJĘĆ:

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*