Relacja z 2 kolejki Kęckiej Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej

Liga piłkarska - podsumowanieLast Minute – Kojoty 2:5

Obie drużyny przystąpiły do meczu z 3 pkt. na koncie i obie miały zamiar udowodnić, że będą chciały się liczyć w walce o najwyższe lokaty tegorocznej KALPN. Pomimo zgłoszenia dosłownie „Last Minute” ekipa ta zaskakuje liczebnością ale też i grą. Od początku mecz był bardzo wyrównany. Na centrostrzał (bardzo popularne ostatnio określenie mające usprawiedliwiać bramkarzy przy takich bramkach) Majdy, który nieznacznie minął słupek odpowiedział Rafał Makowski, ale z jego próbą poradził sobie Krzemień. W 7 minucie Mateusz „Kicek” Królicki zakończył zespołową akcję Lastów strzałem w słupek a minutę później jego wyczyn skopiował Makowski i na tablicy wyników nadal widniało 0:0. Dopiero około 10 minuty uaktywnił się Łukasz Ryłko z Kojotów i po indywidualnej akcji sprawdził Sebastiana Wyrzykowskiego ale ten spisał się bez zarzutu. Minutę później popularny „Ryjek” ograł zwodem Klęczara i dograł to Jaśka Królickiego, któremu pozostało umieszczenie piłki w pustej bramce. Odpowiedział Królicki z drugiej ekipy. Z narożnika pola karnego ściął do środka na prawą nogę i precyzyjnym strzałem doprowadził do remisu. W 15 minucie Kojoty zagapiły się przy rzucie rożnym, „Kicek” wrzucił na głowę do Makowskiego i zrobiło się 2:1 dla Last Minute. Na 2 minuty przed końcem 2 połowy piłkę w środkowym sektorze boiska przejął Majda i pognał na bramkę, kończąc akcję celnym strzałem z linii pola karnego. Do przerwy zasłużony remis. Pierwszą okazje po pauzie miał Mariusz Bułaś ale jego strzał po rozegranym rzucie wolnym obronił Krzemień. W 30 minucie znów dał znać o sobie duet Królicki – Ryłko z kojotów i po ładnej klepce Jasiek dał swojej drużynie pierwsze prowadzenie w tym meczu. Kojoty od tego momentu  przejęły kontrolę nad meczem i zaczęły stwarzać kolejne groźne sytuacje. Swoją obecność na boisku starał zaznaczyć się Daniel Ferreri ale jego strał nieznacznie minął słupek a po dwójkowej akcji z Ryłką przeniósł piłke nad poprzeczką. Kojoty uspokoiły grę i szanowały piłkę a Laści mieli mało argumentów żeby zagrozić bramce Krzemienia. W 44 minucie kontrę Kojotów pięknym dograniem do Ferreriego okrasił Ryłko a Daniel umieścił piłkę w pustej bramce. Po tej bramce Kojoty całkowicie opanowały sytuację a „Ferri” odwdzięczył się Ryłcę i pięknym penetrującym podaniem z prawego skrzydła do Lewego narożnika pola karnego dał okazję „Ryjkowi do wpisania się na listę strzelców , z której ten skrzętnie skorzystał ogrywając bramkarza swoim firmowym zwodem. Jeszcze w ostatniej minucie Mateusz Królicki z Lastów próbował z dystansu zaskoczyć Krzemienia ale w drugiej połowie bramka stada była nie do zdobycia. To dopiero drugi mecz ale już widać, że Kojoty będą mocne a Laści jak poprawią koncentrację przez obie połowy mogą śmiało walczyć z każdą ekipą jak równy z równym.

Alumetal – Chłopaki z Oski 4:7

Młodość kontra doświadczenie… Mecz świetnie rozpoczęli metalowcy bo już w 3 minucie Jerzy Kasolik znakomicie opanował piłkę zagraną przez Mąsiora i kapitalnym wolejem umieścił futbolówkę w okienku bramki Dawida Śleziaka. Nawet jego syn Konrad obserwujący ze mną mecz był pod wrażeniem. W podobnej sytuacji po drugiej stronie boiska Przemek Śleziak przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Kolejna akcja Oski przyniosła wyrównanie. Sprzed pola karnego uderzał Sebastian Blachura a odbitą przez Wojtka Wiktora piłkę w bramce umieścił Adam Wojnar. W 8 minucie po raz pierwszy bombę z dystansu posłał Kuba Januszyk ale Wiktor odbił piłkę na rzut rożny. Między 10 a 15 minutą mecz stał się bezbarwny a akcje obu zespołów kończyły się zazwyczaj po wymienieniu jednego lub dwóch podań. Dopiero w 15 minucie Przemek Grzybek strzelał z woleja ale piłka tylko musnęła spojenie bramki. Co się nie udało w 15 minucie udało się 2 minuty później i Grzybek dał prowadzenie Alumetalowi. W 20 minucie ładnie rozegrali rzut wolny ale Wojnar uderzył zbyt lekko i Wiktor zdążył z interwencją a 2 minuty później poradził sobie ze strzałem z dystansu Szymka Gałuszki i pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem  2:1 metalowców. Początek 2 połowy rozpoczął się od zdecydowanych ataków Ośki. Wrona dograł do Gałuszki ale ten miał piłkę na słabszej prawej nodze i nie zdołał oddać skutecznego strzału a Przemek Śleziak pięknie „zgasił” długą piłkę od Kuby Januszyka  lecz  i jego próba okazała się nieskuteczna. W 32 minucie Alumetal ruszył z kontrą i znów Mąsior zagrał do Kasolika ale przed polem karnym powalił go wychodzący z bramki Śleziak i został upomniany przez sędziego żółta kartką. Wolnego na bramkę zamienił specjalista od stałych fragmentów gry Piotr Mąsior. Kolejne minuty to już istna nawałnica Chłopaków z Oski. W 35 minucie Wiktor poradził sobie z kolejnym potężnym strzałem z dystansu Januszyka. W 37 minucie Januszyk strzelił tak mocno że Wojtek odbił piłkę a w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Wojnar i zdobył swojego drugiego gola dając Ośce kontakt. Po kolejnym uderzeniu Januszyka mieliśmy już remis bo piłka kompletnie zaskoczyła Wiktora przelatując przez gąszcz nóg w polu karnym. W 40 minucie Wojnar w debiucie w Ośce skompletował hat- tricka wykańczając prostopadłe podanie z głębi pola pewnym strzałe w sytuacji sam na sam. Alumetal oszołomiony chciał się odgryźć ale nadzieł się na zabójczą kontrę duetu Januszyk, Przemek Śleziak i ten pierwszy strzelił na 5:3. Ośka szła za ciosem: Szymek gałuszka z woleja przymierzył w słupek a po przejęciu na środku boiska Konrad Wrona podwyższył na 6:3. Na 3 minuty przed końcem Kuba Migdałem zaznaczył swoją obecność na boisku w drużynie metalowców( w tamtym roku na naszym orliku grał w Ośce) i po podaniu z rogu od Mateusza Piskorka zmniejszył rozmiary porażki swojej drużyny. Ostatnia akcja meczu przyniosła bramkę dla Chłopaków po strzale z dystansu Gałuszki i mecz zakończył się wynikiem 7:4. Chłopaki z Ośki pokazują, że z meczu na mecz grają coraz lepiej i każdy będzie musiał się z nimi liczyć a Alumetal musi poczekać na premierowe zwycięstwo w tym roku przynajmniej do następnej kolejki.

Księgarnia K3 – Bajern Kęty 6:2

Obie ekipy nie wygrały swoich pierwszych meczy i obie liczyły na komplet punktów. „Bajern stawił się na mecz aż w 11 osobowym składzie a że ilość nie zawsze idzie w parze z jakością już w pierwszej akcji meczu nieporadność obrony Bajerantów wykorzystał Kuba Hinz i lobem oszukał Andrzeja Sadlika. Odpowiedział Witkowski mocnym uderzeniem z dystansu ale jego imiennik w bramce K3 Wysogląd nie po raz pierwszy pokazał, że bardzo dobrze zna się na swoim fachu i poradził sobie z tą próbą. Po drugiej stronie boiska Pawinski dograł do Łaty ale strzał Przemka z kolana wylądował na poprzeczce. Po takim początku obserwatorzy meczu (no może poza Sylwkiem Baczkiem, który jak zawsze był zdegustowany postawą swojej drużyny czyt. Bajern) węszyli niezłe widowisko. Jak to zazwyczaj bywa rzeczywistość bywa przewrotna i przez kolejne 10 minut z murawy powiewało nudą. Dopiero w 15 minucie Bartek witkowski z dystansu posłał piłkę nad okienkiem bramki K3 a Hinz po wyrzucie ręką z własnego pola karnego Wysogląda w sytuacji sam na sam z Sadlikiem minimalnie przestrzelił. W 16 minucie miała miejsce dziwna sytuacja. Po strzale z głowy Szczepańczyka piłką w twarz z bliskiej odległości dostał bramkarz Bajernu Sadlik a Łata przytomnie dobił futbolówkę do pustej już bramki. Andrzej musiał na chwile opuścić plac gry a jego miejsce zajął ….. uwaga! Sylwek Bączek. Jego obecność w bramce podziałała tak mobilizująco na kolegów z zespołu że jeszcze przed przerwą Michał Witkowski zdobył kontaktową bramkę uderzeniem w okienko bramki Wysogląda. Wynik 2:1 do przerwy dla Księgarzy dawał nadzieję na zaciętą drugą część meczu. Zaczęła się ona od wymiany ciosów. Mateusz Pawiński uderzył z dosyć sporej odległości ale zaskoczył wracającego po przerwie do bramki Sadlika a po drugiej stronie boiska Mateusz Gąsiorek jak to ma w zwyczaju w sytuacji sam na sam podał do jeszcze lepiej ustawionego kolegi i Arek Brońka znów dał kontakt Bajerantom na 3:2. W 33 minucie kolejną próbę z dystansu Michała Witkowskiego na rożny sparował Wysogląd a 2 minuty później Księgarnia wyszła z zabójczą kontrą 3 na 1, którą wykończył Łata. Ku zaskoczeniu wszystkich Bajern pomimo licznego składu nie miał pomysłu na grę oraz nadziewał się na kolejne kontry. Żadna z nich nie była skuteczna ale K3 zdobyli 5 bramkę po rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu w polu karnym, w którym najprzytomniej zachował się Szczepańczyk umieszczając piłkę w bramce. 40 minuta i prowadzenie aż 5:2 uspokoiło już zapędy Księgarzy, którzy postanowili się skupić na obronie i sporadycznych kontrach. Bajern stworzył w zasadzie tylko 1 sytuację ale Wysogląd spisał się na medal a w 48 minucie po kontrze wynik na 6:2 ustalił Szczepańczyk. Zaskakująco łatwe i przekonujące zwycięstwo K3 dobrze im wróży w tym sezonie a Bajern musi poszukać przyczyn mało składnej gry.

Stara Paka – Desperaci 6:4

Mecz od początku obfitował w ostre starcia (ale jak najbardziej w duchu fair play), twardą, męską, nieustępliwą grę oraz mnóstwo znakomitych okazji strzeleckich. Obie drużyny postawiły zdecydowanie na atak często zapominając o defensywie. Zaczęło się dobrze dla Starej Paki bo już w 4 minusie Jacek Urbański zagrał do Korczyka a ten piętą zmienił tor lotu piłki tak, że Artur Grządziel dostał ją jak na tacy i dał swojej ekipie prowadzenie. Od tego momentu aż do samej końcówki pierwszej połowy na boisku dzielili i rządzili Desperaci. W 6 minucie znakomitą prostopadłą piłkę ze środka pola posłał Dawid Wróbel (na pewno nie powstydziłby się takiego zagrania Robert Lewandowski, w którego koszulce Dawid biegał po orliku) a Mroczek ograł bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Okazję po wrzutce z autu miał Jacek Urbanski ale głową skierował pikę obok bramki. Dawid Wróbel próbował z półobrotu ale świetnie jego strzał obronił Paweł Bryzek a firmową akcję Michała Mroczka czyli rajd lewą stroną noga znów powstrzymał Bryzek. Od 19 do 22 minuty Desperaci zrobili już wszystko jak należy. Dwójkową akcję Wróbla z Kosem wykończył ten pierwszy. Mroczek zakończył piękny rajd prawą stroną pewnym strzałem obok bramkarza a w 22 minucie Arek Bogunia dostrzegł niepilnowanego Kosa i zagrał pomiędzy obrońcami tak, że Daniel musiał tylko dołożyć nogę. 4:1 i konsternacja w Starej Pace. Kto wie jak potoczyłby się ten mecz w drugiej połowie gdyby nie gol zdobyty przez Artura Urbańskiego po podaniu Dąbrosia w ostatniej akcji pierwszej połowy. Bramka ta dała nadzieję tej drużynie na lepszą drugą połowę. Jak można się było spodziewać niebiescy ruszyli do ataku. Najpierw Majkuciński znakomicie obsłużył podaniem Grządziela ale Artur nie trafił a następnie dwa razy świetnie spisał się Daniel Wróbel w bramce Desperatów broniąc strzał Jacka Urbańskiego oraz wygarniając piłkę spod nóg Grządziela w polu bramkowym. Na te sytuacje mógł odpowiedzieć Mroczek ale w sytuacji sam na sam z prawej strony lepszy okazał się Bryzek. Wreszcie w 30 minucie kontakt swojemu teamowi dał Grządziel uderzając niesygnalizowanie(szpicem) sprzed pola karnego. Mecz stal się bardzo otwarty i sytuacje mnożyły się jedna za drugą. Dawid Wróbel mógł znów wyprowadzić zielonych na dwubramkowe prowadzenie ale Mroczek zagrał mu piłkę nieco do tyłu i popularny „Sparrow” przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dwa strzały Artura Grządziela obiły obramowanie bramki Desperatów, pierwsze słupek a później poprzeczkę. W 36 minucie mieliśmy już remis. Prostopadłą piłkę w polu karnym otrzymał Adam Dąbroś spokojnie się z nią obrócił i uderzył obok bezradnego bramkarza. W 40 minucie miała miejsce sytuacja, która miała duży wpływ na ostatnie 10 minut meczu. Paweł Bryzek wyrzucił piłkę da niepilnowanego na połowie przeciwnika Grządziela a ten pognał z nią na bramkę. Próbujący powstrzymać go Mroczek ewidentnie go sfaulował przed linią pola karnego ale kara mogła być tylko jedna: czerwona kartka. Stara Paka nie wykorzystała 3 minut w przewadze bo kolejno mylili się Grządziel, Dąbroś i Blachura. Zaraz po powrocie piątego zawodnika na plac(nie mógł to już być Mroczek, którego brak Desperaci bardzo odczuli bo jest jednym z najbardziej walecznych zawodników w ich szeregach) zieloni rozegrali piękną trójkową akcję. Dawid Wróbel zagrał na lewą stronę do Kosa ten z pierwszej piłki podał do Węglińskiego ale Karol trafił tylko w słupek. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, stara piłkarska maksyma jakże bolesna i prawdziwa tytm razem znowu się sprawdziła. Artur Grządziel z zegarmistrzowską precyzją podał między całym gąszczem nóg obrońców do Sebastiana Blachury a ten dał pierwsze w tym meczu prowadzenie Starej Pace. Desperaci się odkryli i zaangażowali więcej zawodników w atak co pozwoliło przeciwnikom swobodnie ich kontrować i ostatnią z takich kontr w 50 minucie zakończył celnym strzałem Dariusz Wojnar. Mecz mógł się podobać ale obie drużyny muszą popracować nad defensywą bo jak powiedział kiedyś jeden mądry trener: Mecz można wygrać atakiem ale mistrzostwo zdobywa się defensywą!

Last Minute 2:5 Kojoty
Rafał Makowski 1 2 Jan Królicki
Mateusz Królicki 1 1 Mateusz Majda
1 Łukasz Ryłko
1 Daniel Ferreri

 

Alumetal 4:7
Jerzy Kasolik 1 3 Adam Wojnar
Przemysław Grzybek 1 2 Jakub Januszyk
Jakub Migdałek 1 1 Konrad Wrona
Piotr Mąsior 1 1 Szymon Gałuszka

 

Księgarnia K3 6:2 Bajern
Maciej Szczepańczyk 2 1 Michał Witkowski
Przemysław Łata 2 1 Arkadiusz Brońka
Jakub Hinz 1
Mateusz Pawinski 1

 

Stara Paka 6:4 Desperaci
Artur Grządziel 2 2 Michał Mroczek
Adam Dąbroś 1 1 Dawid Wróbel
Sebastian Blachura 1 1 Daniel Kos
Artur Urbański 1
Dariusz Wojnar 1

 

Profi przełożony FC Andrychów

 

MIEJSCE DRUŻYNA Mecze PKT. Z R P STOSUNEK BRAMEK
1 Kojoty 2 6 2 0 0 11: 5
2 2 4 1 1 0 9: 6
3 Stara Paka 2 4 1 1 0 12: 10
4 Profi Kęty 1 3 1 0 0 7: 2
5 Księgarnia K3 2 3 1 0 1 8 : 9
6 Last Minute 2 3 1 0 1 5 : 7
7 Fc Andrychów 1 1 0 1 0 2: 2
8 Bajern 2 1 0 1 1 8:12
9 Alumetal 2 0 0 0 12 6:10
10 Desperaci 2 0 0 0 2 7 : 12

 

Źródło:
KALPN

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Ciekawostki, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*