Nadchodzi czas studniówek – i łamania przez szkoły prawa…

Prezentujemy artykuł autorstwa Aliny Czyżewskiej z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i zapraszamy do lektury: Choć większość uczniów i uczennic z radością wyczekuje studniówki, to niestety często wielu młodym ludziom ta pierwsza „dorosła” impreza już kojarzy się z przymusem i łamaniem ich praw. Piszą o tym na grupach uczniowskich albo bezpośrednio do mnie trzecioklasiści, ale także nauczyciele, z pytaniami, czy to zgodne z prawem, aby… I tu lista studniówkowych grzechów szkół jest zaskakująca i niestety długa:

  • Zdarza się, że zmuszani są do zapłacenia obowiązkowej opłaty „na studniówkę”, na którą nie mają zamiaru iść (tłumaczenie? To na ciasta/wodę/obiady/kwiaty dla nauczycieli podczas matur, nawet 120 zł).
  • Nauczyciele wyznaczają, z kim można pójść, a z kim nie (z osobą tej samej płci – nie wolno, z osobą poniżej 16 lat – nie wolno).
  • Koszty studniówki nieoczekiwanie rosną, wpłaty nie są zwracane w przypadku wycofania się („bo nie”).
  • Szkoła często oczekuje, że zostaną zaproszeni wszyscy nauczyciele, a nie tylko ci uczący rocznik (co oczywiście powoduje wzrost kosztów, których nauczyciele nie ponoszą).
  • Zdarza się przymus tańczenia poloneza (pod groźbą obniżenia oceny z W-F lub zachowania).
  • Dyrektorzy bezmyślnie powielają hulające w internecie bezprawne „regulaminy studniówek”, czyniąc z ich podpisania warunek uczestniczenia w studniówce. Dyrektorzy ustalają w nich zasadę, że nie wolno opuścić budynku studniówki – kto wyjdzie się przewietrzyć (lub na papierosa, o zgrozo! A przecież mówimy tu o dorosłych osobach) – nie ma prawa powrotu (choć zapłacił za imprezę 600 zł).
  • Niektóre szkoły przyznały sobie prawo do stawiania minusów z zachowania uczniowi czy uczennicy za to, że jej osoba towarzysząca została przyłapana na paleniu papierosów lub piciu alkoholu.
  • Niejednokrotnie należy podać prywatnym osobom (komitetowi organizacyjnemu) dane osobowe, w tym czasem nawet PESEL, towarzyszącej, oraz informacje o alergiach pokarmowych (dane szczególnie wrażliwe!).

Lista absurdów jest zdecydowanie dłuższa. Opisane w tym artykule przykłady to nie jednostkowe przypadki, lecz coraz popularniejsze praktyki, powielane przez szkoły w Warszawie, Poznaniu, Kędzierzynie Koźlu, Koszalinie czy Czerwionce-Leszczynie. Nie przesadzam – wystarczy wpisać: „regulamin studniówki” w wyszukiwarkę albo wejść na grupy, w których i uczennice szukają rad i pomocy.

I dziwi mnie, dlaczego tak się na to wszystko godzimy.

Święty spokój ponad prawem

Mamy prawo do informacji, szkoły to instytucje publiczne, mają za sobą kilka lat nauki o praworządności i społeczeństwie na WOS, ale w wielu szkołach to wszystko jakby było teorią, a nie praktyką. „Gospodarze” studniówki w zgłaszanych mi przypadkach nie wiedzą nawet, do kogo trafiają te pieniądze, co właściwie za nie zostanie kupione, nie mają żadnego wpływu na ich własny – w teorii – bal. Wszystko jest zadecydowane ponad ich głowami, przez dorosłych – dyrekcję i komitet złożony z rodziców. Młodzi mają zapłacić, przyjść i zachowywać się według narzuconych przez dorosłych, często bezprawnych zasad. Młodzież jest obsłużona od A do Z (regulaminy określają nawet, na ile przed studniówką mają być wręczone nauczycielom zaproszenia i co ma na nich być) – i wykastrowywana z dorosłości: z wpływu, z udziału w decyzjach, z odpowiedzialności. I z prawa do informacji. A rodzice często nie chcą dopytywać, z troski aby żeby dziecko nie miało problemów – lepiej zapłaćmy i miejmy spokój. Trudniej przełknąć tę metodę w przypadku mniej zamożnych rodzin, ale skoro inni milczą, to nie będziemy nadstawiać głowy – cóż, będziemy oszczędzać, byle dziecko nie poczuło się gorsze. Gotówkę daje się do ręki skarbnikowi klasowemu, wpłaca na komitet rodzicielski, w niektórych szkołach to wychowawca zbiera pieniądze i pilnuje terminowości wpłat, pogania zwlekających, w innych – uczniowie wpłacają w sekretariacie (z jakiego tytułu? To jest niezgodne z prawem). I pytają kolegów i koleżanki na grupie facebookowej, czy naprawdę muszą płacić za „napoje” dla nauczycieli i obiady dla nich w trakcie matur (sic!), czy można nie wpłacić na „obowiązkowe” kwiaty. Niestety, uczniowie w większości tych przypadków nie zobaczą faktur, umów, nie dowiedzą się, za co konkretnie zapłacili.

A koszty? Przykłady z tego roku: 150 zł za siebie, 150 za osobę towarzyszącą, 120 „na kwiaty, matury, nauczycieli” – wychodzi 420 zł (Białystok). 300 zł – singiel, 600 zł – para (Przemyśl).

O co chodzi z tymi studniówkami?

Cofnijmy się w czasie. Dawno, dawno temu studniówka, czyli impreza na 100 dni przed maturą, to był pierwszy „dorosły” własny bal, organizowany w szkole, przez uczniów i uczennice. Miało to edukacyjny i oświatowy sens i cel – młodzież samodzielnie organizowała uroczystą zabawę w szkole: sama wyłaniała spośród siebie komitet organizacyjny, sama rozdzielała zadania, wyłaniała chętnych do organizacji programu artystycznego, dekorowała salę szkolną, dogadywała się, kto organizuje napoje, ustalała, czy jest zrzutka, na co, po ile, piekła ciasta, robiła sałatki, organizowała muzykę. Brała na siebie odpowiedzialność. Udział rodziców to w najwyższym razie upieczenie tortu. Żadnych regulaminów, bo są po prostu zasady, które się zna i respektuje, które się przegadało na przestrzeni lat w normalnym życiu, przy okazji, przy obiadach, zasłyszało dyskusje ciotek i wujków przy rodzinnej imprezie, które się nabyło w trakcie uczestniczenia w życiu rodziny i społeczności albo pogadankach w szkole, więc tworzenie regulaminu o tym, że należy mieć „strój podnoszący rangę imprezy”, było nie do pojęcia.

Tak rozumiana studniówka mieściła się w zadaniach szkoły. Było wzięcie jakiegoś ciężaru odpowiedzialności przez młodzież, była samoorganizacja, współpraca. Oczywiście pewnie był i nielegalny alkohol, ukryty podczas dekorowania sali za kotarami, choć pewnie nie w takiej ilości jak dziś – ale nie czarujmy się, że kiedyś młodzi ludzie byli aniołami. A sam bal był zwieńczeniem pewnej wspólnej pracy, pomysłów, wysiłku. Nauczyciele byli „gośćmi” – piszę w cudzysłowie, ponieważ de facto byli u siebie, w szkole, a uczniowie – czuli się „gospodarzami”. 

Studniówka nigdy nie była i nie jest imprezą obowiązkową. Była i jest świętem uczniów i uczennic, kończących szkołę. Jest zwyczajem, niestety coraz częściej wypaczanym, który coraz bardziej traci swój sens, a wiele szkół w to święto wtłacza przymus. Staje się bezrefleksyjnie i bezsensownie reprodukowaną imprezą, a z tradycją łączy ją często już tylko nazwa.

Jak to w wielu szkołach wygląda dziś? W studniówkowym szale zapominają się wszyscy – rodzice, nauczyciele i uczniowie. Coraz rzadziej (bywa, że z braku większej sali) studniówki odbywają się w szkole, coraz rzadziej młodzież te studniówki organizuje. Szkolne bale masowo „wyszły” ze szkół, odbywają się w hotelach, restauracjach, ośrodkach wczasowych. Organizacją zajmuje się zazwyczaj komitet złożony z rodziców, czasem nawet z nauczycieli, albo rada rodziców (naruszając przepisy o zadaniach rady rodziców, określone w Prawie oświatowym, art. 84), a postanowienia dotyczące miejsca, menu, wymagają często akceptacji dyrektora. Organizacja tego młodzieżowego balu jest w wielu szkołach tak daleko odsunięta od uczniów, że ich rola jest sprowadzona do zapłacenia kilku stów oraz podporządkowania się absurdalnemu i łamiącemu prawo regulaminowi – i w ten sposób odhaczana jest wyprana z sensu „tradycja”. Często młodzi nawet nie podpisują tego regulaminu – to rodzice dorosłego człowieka mają złożyć swój podpis pod zestawem zasad, ograniczających jego prawa i wolności, co jest podwójnie niegodne z prawem: po pierwsze, od 18 roku życia mamy pełnię czynności prawnych, a rodzice już nie są naszymi ustawowymi przedstawicielami (art. 11 Kodeksu cywilnego), po drugie, nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje, a każdy – w tym nauczyciele i komitety organizacyjne – jest obowiązany szanować wolności i prawa innych (art. 31 Konstytucji). Czyżby to pominięto na WOS-ie?

A jak studniówka wygląda pod kątem prawnym?

 Zacznijmy od tego, że słowa „studniówka” nie znajdziemy w żadnej ustawie ani rozporządzeniu. W oficjalnym systemie oświaty takie wydarzenie nie istnieje. Jest to zwyczaj, tradycja – tak jak tradycją u polskich katolików jest np. 12 potraw na wigilijnym stole – i chyba nikomu nie przyszłoby do głowy tworzenie regulaminu Wigilii albo prawne regulowanie dawania prezentów, przymuszanie do śpiewanie kolęd oraz tworzenia systemu kar za zjedzenie plastra szynki na śniadanie 24 grudnia. Nie tworzymy też regulaminu wesela, nakazu białej sukni i kar za skandaliczne upicie się do nieprzytomności. Zwyczaju i norm kulturowych nie obwarowuje się przymusem, nakazami, zakazami i karami.

 Po drugie – wiem, że u wielu może to wzbudzić zdziwienie – studniówka nie jest imprezą szkolną (dotyczy tych organizowanych poza szkołą).

Jeśli ktoś twierdzi inaczej – to poproszę:

  • o umowy szkoły z restauracją, DJ-em, cateringiem etc.,
  • o numer konta szkoły, na które wpływają wpłaty studniówkowe,
  • o pozycje w planie budżetowym szkoły, dotyczące organizacji studniówki.
  • o dokumenty poświadczające, że to szkoła jako podmiot prawny, podejmuje zobowiązania prawne w związku ze studniówką. Włącznie z harmonogramem pracy nauczycieli i informacją o wypłaconych nadgodzinach. Takie dokumenty nie istnieją.

Studniówka nie jest zajęciem dydaktycznym, wyjściem grupowym, wycieczką, a buszująca w necie opinia prawna o tym, że studniówka jest imprezą szkolną (co w efekcie rodziłoby skutki prawne), jest pomyłką. Opinia ta opiera się na błędnym rozumieniu paragrafu 2. rozporządzenia ministra w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, który brzmi:

Dyrektor zapewnia bezpieczne i higieniczne warunki pobytu w szkole lub placówce, a także bezpieczne i higieniczne warunki uczestnictwa w zajęciach organizowanych przez szkołę lub placówkę poza obiektami należącymi do tych jednostek.*

Kluczowe pojęcia to: „zajęcia” oraz „organizowanych przez szkołę”, które zaraz przeanalizujemy.

Zwyczaj i tradycja nie są podstawą prawną

„Zajęcia” w systemie prawnym, w którym funkcjonuje szkoła, to nie „cokolwiek, w czym biorą udział uczniowie i nauczyciele”. Obecność nauczyciela i dyrektora nie sprawia, że każda impreza w magiczny sposób staje się imprezą szkolną. To, czym są zajęcia szkolne, określają ustawy – a każdy podmiot władzy publicznej jest zobowiązany działać na podstawie i w granicach prawa (art. 7 Konstytucji), a nie na podstawie zwyczaju, tradycji, tego, co się wydaje albo na podstawie „bo zawsze tak było”, tylko że się po drodze wypaczyło. Wszystkie zajęcia, realizowane przez szkołę, służą realizacji celów oświatowych, wpisanych w ustawy (Ustawa o systemie oświaty, Prawo oświatowe) lub też realizacji podstawy programowej, określonej w rozporządzeniu w sprawie podstawy programowej. Także te zajęcia, odbywające się poza szkołą, a określone w  paragrafie 2. wspomnianego wyżej rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach.

Studniówka tymczasem żadnego celu oświatowego ani żadnej podstawy programowej nie realizuje. Nawet tańczenia poloneza w stroju wieczorowym nie podciągniemy do podstawy programowej WF-u. Studniówka nie stwarza również warunków do rozwoju zainteresowań i uzdolnień  uczniów – a w tym celu szkoła powinna organizować zajęcia pozalekcyjne i pozaszkolne (art. 1 pkt 20 Prawa oświatowego), nie może być zatem uznana za zajęcie, do realizacji którego powołana jest szkoła.

Drugie pojęcie kluczowe, które podważa internetowe opinie prawne, jakoby studniówka była imprezą szkolną, to „organizowane przez szkołę”. Szkoła, jeżeli organizuje zajęcia, musi robić to w oparciu o przepisy. Każde wyjście uczniów poza mury szkoły, odbywające się w ramach działalności szkoły, musi być odnotowane, ponieważ zajęcia odbywające się poza szkołą, definiowane są również prawem. W rozporządzeniach do ustaw wyróżnić możemy: wyjścia grupowe oraz wycieczki – i dla obu tych form zajęć pozaszkolnych prowadzi się określoną dokumentację. Wyjścia grupowe należy umieszczać w rejestrze, w którym wpisuje się obowiązkowo: datę, miejsce i godzinę wyjścia lub zbiórki uczniów, cel lub program wyjścia, miejsce i godzinę powrotu, imiona i nazwiska opiekunów, liczbę uczniów oraz podpisy opiekunów i dyrektora. Jeśli studniówka zakwalifikowana jest jako wycieczka – musi spełniać definicję ujętą w rozporządzeniu i mieć opracowaną kartę wycieczki, z określeniem opiekuna, kierownika, miejsca, tras, czasu, godzin i innych szczegółów. Studniówki nie można zakwalifikować do żadnej z tych, przewidzianych prawem, grup zajęć organizowanych poza szkołą. A innych szkoła organizować nie może.

Jak udowodnić szkole, że nie organizuje studniówki?

Na przykład wysłać do szkoły wniosek (przykładowa treść – na końcu artykułu*) o informację publiczną o:

  • umowy z hotelem/restauracją, fotografem, DJ-em, itp. oraz inne umowy związane z organizacją studniówki w obecnym i np. poprzednim roku,
  • dokumentację dotyczącą studniówki jako zajęcia organizowanego poza szkołą (wypis z rejestru wyjść grupowych lub kartę wycieczki, lub inne),
  • ewidencję pracy nauczycieli podczas studniówki.

Oczywiście szkoła takich dokumentów nie posiada (jeśli któraś posiada, to bardzo jestem ich ciekawa!). Ramy prawne na organizacje studniówki przez szkoły – nie istnieją.

Pieniądze i regulaminy

Studniówka nie jest dla nikogo wydarzeniem obowiązkowym. Ani dla uczniów, ani dla nauczycieli. Jest imprezą prywatną, środowiskową, składkową. W związku z tym nie można nikogo zmusić do zapłacenia za studniówkę, na którą nie ma zamiaru iść, zaś składkowicze powinni mieć wpływ i wgląd w to, co ile kosztuje i na co idą ich pieniądze, ustalić zakres dóbr, za które płacą. To tak jak w grupie znajomych: dajmy na to 10 osób wyprawia razem urodziny. I umawiają się: po ile się składamy, co za to kupujemy, po ile osób zapraszamy, jak drogiego DJ-a bierzemy. Jak Marek kupuje składniki do pieczenia ciasta – to pokazuje reszcie rachunek ze sklepu. Jak Kaśka załatwia lokal – to pokazuje reszcie umowę, którą zawarła jako osoba prywatna, „na siebie”.

Te 10 osób w tym przykładzie – to maturzyści. A goście – to nauczyciele. Brakiem kultury byłoby na takiej imprezie urodzinowej, gdyby goście narzucali, jak się mają gospodarze ubrać i zachowywać, prawda? I zakazywali dorosłym osobom wypić alkohol na ich imprezie, czyż nie? A już szczytem absurdu byłoby tworzenie przez gości regulaminu zachowania się gospodarzy podczas imprezy z obowiązkiem podpisania go przez gospodarzy, bo jak nie – to nie masz wstępu na Twoje urodziny. Dochodzimy do ściany.

Pomysł, aby regulować każdy najmniejszy aspekt życia społecznego, jest wypaczaniem tego życia. Szkoły i dyrektorzy muszą sobie w końcu zdać sprawę, że jeśli szkoła, podmiot publiczny, tworzy jakikolwiek regulamin, to jest on oficjalnym dokumentem, który w tym przypadku rości sobie pretensje do regulowania czegoś, do czego prawnie szkoła nie ma podstaw! Tworzenie takiego „prawa” – to łamanie prawa. I nie służy niczemu. Czy szkołom wydaje się, że jak wpiszą nakaz kulturalnej zabawy i obowiązek stroju wieczorowego, który „powinien podnosić rangę uroczystości” (sic!), obwarują minusami picie alkoholu, to wychowają młodzież? Czy raczej nauczą, że jak masz władzę, to możesz zadekretować wszystko, co należy do sfery kultury, a nie obowiązków prawnych, i wytresować tych, nad którymi masz władzę? Tresura to nie wychowywanie. I oczywiście, elegancki strój byłby pożądany podczas studniówkowego balu, tak jak i na weselu czy na premierze w teatrze, ale to należy do sfery norm społecznych, kulturowych, a nie prawa, i błędem prawnym oraz wychowawczym jest regulowanie tego dokumentami i wyciąganie z tego konsekwencji. Od tego są lekcje wychowawcze – nie aby nadrabiać program, ale by o normach społecznych rozmawiać (ale nie narzucać je uczniom), by stworzyć przestrzeń do dyskusji o tym, czym one są, że są płynne i się zmieniają, i o tym, czemu służą, zapytajmy młodych ludzi o ich opinię (to bardzo ważne!) i kiedy i po co te normy łamiemy. I zostawmy młodzieży decyzję, jak się ubiorą na studniówkę – bo trzeba uznać prawo do niepodporządkowania się  tym normom i to bez żadnych sankcji wynikających z władzy szkoły nad uczniem. I proszę, potraktujcie te słowa o stroju jako generalny i uniwersalny przykład absurdu nadregulacji, bo przecież nie o suknie czy garnitury w gruncie rzeczy w tym wszystkim chodzi – bo wiele osób marzy o ubraniu się elegancko i wizytowo, a nie jak na dyskotekę. 

A jaka właściwie tragedia stanie się, jeżeli ktoś przyjdzie na studniówkę w koszuli i w dżinsach? Jego/jej sprawa, jego/jej zabawa, wspomnienia, odpowiedzialność za swoje samopoczucie. Nie wolno czynić z norm kulturowych obowiązującego prawa z systemem prawnych konsekwencji (a tym jest katalog zachowań, za które można dostać plusy lub minusy z zachowania). Oczywiście lepiej jest, jak normy są przestrzegane, ale cała trudność oraz rola systemu oświaty polega na tym, by tworzyć społeczeństwo, które potrafi mądrze i świadomie korzystać ze swoich praw i wolności, a kieruje się normami kulturowymi i społecznymi z motywacji wewnętrznej i wynika to z szacunku do nich, a nie z przymusu i motywacji zewnętrznej – uniknięcia minusa z zachowania.
Biorąc na siebie organizację studniówki, zastanówmy się – rodzice, nauczyciele, dyrektorki – czy nie odbieramy młodym ludziom dorosłości, możliwości wpływu, wzięcia odpowiedzialności, decydowania, czy tworząc absurdalne regulaminy, nie spychamy ich do roli zwierzątek, mających karnie zapłacić, nie pytać, ładnie ubrać się, grzecznie bawić? Albo zupełnie inaczej – czy nie rozpuszczamy ich, przekładając organizację na barki rodziców?

Pomyślmy o skutkach wychowawczych takiego podejścia (i tu już nie chodzi tylko o studniówki) – bo w takich „wytresowanych” czy „podanych na tacy” warunkach coraz więcej uczniów szuka swojej przestrzeni wpływu i wolność.  A że zostawiamy im tej przestrzeni tyle co nic – to idą w alkohol, używki i jazdę po bandzie. Im więcej murów i zasiek, im więcej nie uzgodnionych i przedyskutowanych zasad, ale narzuconych absurdalnych regulacji, tym więcej naturalnego odruchu, by się tym narzuconym zasadom wymknąć.

Tak nie wychowamy ludzi. Przypomnijmy sobie o motywacji wewnętrznej i zewnętrznej, o różnicach między nimi i słabościach tej zewnętrznej, poczytajmy o internalizacji norm społecznych i o skutkach przymusu i nadregulacji.

A oto przykładowe zapisy regulaminów studniówek:

  • Uczniowie zapraszający towarzyszące, zobowiązani są podać najpóźniej na 14 dni przed Studniówką wychowawcom dane osobowe z dokumentów tożsamości zapraszanych osób towarzyszących tj. imię i nazwisko, data urodzenia. Dane, zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, nie będą nikomu udostępniane i służą wyłącznie do celów organizacyjnych.

– to się nadaje od razu do zgłoszenia do Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Rodzice nie są organem uprawnionym do żądania niczyich danych osobowych! A dopisek o ustawie o ochronie danych osobowych nie ma niestety nic wspólnego z ustawą o ochronie danych osobowych (ani z RODO).

  • Komitet Organizacyjny zobowiązany jest do poinformowania odpowiednich służb (policja, straż miejska) o jej miejscu i terminie.

– co ma policja i straż zrobić z tą informacją i na jakiej podstawie? Studniówki stały się „imprezami szkolnymi podwyższonego ryzyka”? Poza tym żaden dyrektor nie ma prawa wyznaczać zadań żadnemu komitetowi – osobom prywatnym.

  • Uczestnicy Studniówki, którzy naruszą zasady zapisane w regulaminie, mogą zostać usunięci ze Studniówki na wniosek dyrekcji lub wychowawców.

– czyli teoretycznie uczeń może być usunięty za to, że nie przyszedł w garniturze. Takie są absurdy stanowienia głupiego prawa.

  • Osoba, która opuści miejsce studniówki, nie ma prawa powrotu.

–  Jaka jest podstawa prawna? Nie ma prawa, które pozwala gościowi decydować, co może organizator imprezy i jej fundator, choćby ów gość był dyrektorem, prezydentem USA czy papieżem.

  • Komitet Organizacyjny odpowiada za prawidłowy przebieg i bezpieczeństwo uczestników.

– komitet organizacyjny, ma ponosić prawną odpowiedzialność za uczniów, i w jaki sposób dyrektor może jakimkolwiek regulaminem wyznaczać obowiązki efemerycznemu komitetowi nieistniejący prawnie? Nie ma na to prawa. Jak się coś stanie, to Policja i prokurator nie będą czytać śmiesznego regulaminu, tylko postępować według prawa, które – jak widać – masowo dyrektorzy ignorują.

  • W czasie studniówki obowiązuje zakaz picia alkoholu i stosowania używek.

– jakim prawem goście zabraniają dorosłym organizatorom pić alkohol na ich własnej imprezie? Jeśli ma być studniówka, a nie prywatna impreza, to należy ją zorganizować w szkole – zakaz podawania i spożywania w niej alkoholu wynika wtedy z przepisów prawa (ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi). Na prywatnej imprezie nie wolno szkole, jako podmiotowi publicznemu, wydawać zakazów, a tym bardziej takich, do których nie ma podstawy prawnej.

  • Rodzice podpisują oświadczenie, że dziecko nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych dyskwalifikujących je z udziału w studniówce.

– tego nie mam siły skomentować.

Co można zrobić? Inicjatywa należy do wszystkich – sfrustrowanych uczniów, zmęczonych obowiązkami studniówkowymi nauczycieli, rodziców, którzy wypracowują nad organizacją studniówki drugi etat.

Po pierwsze – przestać to akceptować i zacząć rozmawiać. Można przedstawić argumenty, które przytoczyłam, można wydrukować ten artykuł i wręczyć dyrekcji z propozycją porozmawiania, a właściwie szerokiej rozmowy w różnych gronach na ten temat.

Po drugie – zastanowić się, czego chcemy. Popracować nad motywacją. Uczniowie mogą zrobić zebranie jeszcze w trzeciej klasie, bo od przyszłego roku studniówka będzie w czwartej klasie, i ustalić, czy chcemy studniówki – bo jeśli tak, to wszystkie ręce na pokład, i MY to organizujemy – i mamy z tego fun. Dorośli niech służą radą i wsparciem, ale nie wyręczają i nie obsługują.

Po trzecie – jeśli masz do czynienia z apodyktycznym dyrektorem, skorzystaj z wniosku o informację publiczną i wyślij email* – jeśli dyrekcja nie odpisze w ciągu 14 dni, napisz do nas.

Po czwarte – jeśli masz do czynienia z homofobicznym nauczycielem, który nie pozwala Ci iść na studniówkę z osobą tej samej płci – powiedz, że to jest łamanie prawa (wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny – art. 33 Konstytucji), poproś, by w tej rozmowie towarzyszył Ci nauczyciel, któremu ufasz albo wygadany przedstawiciel/ka samorządu uczniowskiego, zażądaj tego zakazu na piśmie, wrzuć w internet, napisz wniosek do burmistrza, prezydenta, kuratora, albo… do którejś organizacji antydyskryminacyjnej. W sprawie żądania danych osobowych i numeru PESEL – telefon do kuratorium lub do PUODO.

Pisząc to, towarzyszy mi refleksja, że tego wszystkiego uczniowie i uczennice powinni się dowiedzieć na WOSie.

I piszcie do nas lub do innych obywatelskich organizacji pozarządowych – czasem interwencja z zewnątrz pomoże dyrektorowi czy dyrektorce ponownie zauważyć granice prawa.

Wniosek do szkoły o informację publiczną:

*„Na podstawie art. 61 Konstytucji RP wnoszę o informację publiczną w zakresie:

  1. Umowy Szkoły z podmiotem, w którym organizowana będzie studniówka w 2020 r.
  2. Pozostałych umów i faktur, związanych z organizacją studniówki 2020 (np. z fotografem, zakup kwiatów itp.)
  3. Dokumentacji szkoły, związanej ze studniówkami w latach 2015-2019, zgodnie z rozporządzeniem ws bezpieczeństwa i higieny w szkołach (w przypadku jeśli studniówka jest wyjściem grupowym) lub zgodnie z rozporządzeniem w sprawie warunków i sposobu organizowania przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki krajoznawstwa i turystyki (jeśli studniówka jest wycieczką), w tym – odpowiednio:
    – kopię z rejestru wyjść grupowych, o którym mowa w par. 2a ust. 1 i 2, dokumentującego datę, miejsce i godzinę wyjścia lub zbiórki uczniów, cel lub program wyjścia, miejsce i godzinę powrotu, imiona i nazwiska opiekunów, liczbę uczniów oraz podpisy opiekunów i dyrektora,
    – lub kartę wycieczki, zgodną z odpowiednim rozporządzeniem.

– Czy nauczyciele dostają wynagrodzenie za nadgodziny? Jak to jest wpisane w harmonogramie ich pracy? Proszę o dokumentację pracodawcy dot. ewidencji pracy nauczycieli podczas studniówki w roku 2020 (nazwiska nauczycieli wykonujących zadania pracownicze podczas studniówki, harmonogramy pracy uwzględniające plan i przepracowane godziny podczas studniówki, informacja o nadgodzinach każdego nauczycieli w związku z ich obecnością na studniówce).

* Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (DzU z 2003 r. nr 6, poz. 69, z późn. zm.)

Autor: Alina Czyżewska

Źródło: Sieć Obywatelska Watchdog Polska

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Ciekawostki, Inne, Społeczne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na Nadchodzi czas studniówek – i łamania przez szkoły prawa…

  1. abiturient pisze:

    Studniówka to generalnie głupi pomysł. O wiele lepszy jest bal pomaturalny dla osób, które ukończyły już szkołę i nauczyciele mogą im za przeproszeniem nagwizdać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*