Dwa ostatnie rozdania wiosennej rundy ALF

ALF_NowaWiesZapraszamy do lektury relacji autorstwa Pawła Kłaputa z ALF w Nowej Wsi.

Nowa Wieś,  New Stadium

 

25.06.2015

Kojoty – Chłopaki z Ośki 5:5

Kojoty wystartowały z ostrym przytupem, bo już w 0 sekundzie, głodny gry, Kuba Gaweł (prawie całą rundę „zmarnował” na przygotowania do wesela) zainicjował z Mateuszem Kurcem groźną akcję, zakończoną minimalnie niecelnym strzałem „Kalosza”.  W równie niebezpiecznym uderzeniem popisał się Szymon Gałuszka, ale brodaty Maciek Krzemień  nie dał się zaskoczyć.

W 5 minucie po błędzie Przemka „Baki” Śleziaka piłkę przechwycił Gaweł i chciał chytrze załatwić sprawę technicznym lobem, ale rzecz mu nie wyszła (od biedy można zwalić to na.. przedweselną absencję i poweselną aklimatyzację).

Pierwszy gol padł w 9 minucie – po zagraniu z rzutu rożnego Bartek Urbański mocno uderzył, bramkarz stada piłkę sparował, tyle, że pod nogi Sebastiana Zająca, a ten nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce.

Później mieliśmy obustronną wymianę ciosów, w sumie taką na remis – Sebastian Blachura trafił  w słupek, Gaweł zmarnował „setkę”, Gałuszka sprawdził kilka razy Krzemienia, próbował zaskoczyć Ferreri.

W 16 minucie Kojoty wyrównały. Mateusz Majda przechwycił  piłkę, ładnym balansem ciała minął bramkarza i..nieoczekiwanie  wystawił swoich kolegów ( nie wiem czy też przy okazji nie samego siebie?) na mocna próbę nerwów..bo będąc już niemal na linii bramkowej.. zaczął jakąś niesamowitą zabawę z piłką; na szczęście w ostatniej chwili, udało mu się ją odegrać do Gawła, a Kubie – też w ostatniej chwili, niemal po nodze nadciągającej „odsieczy” –  wepchnąć do siatki. W kilkadziesiąt sekund później lewym skrzydłem urwał się spod opieki rywali kapitan kojotów, Adrian Pękala i podwyższył  rezultat na 2:1 (jak dumnie nadmienił, było to jego pierwsze trafienie w tym sezonie). Kolejne wyrównanie padło w niecodziennych okolicznościach – piszę w niecodziennych, bo strzał, który oddał niemal z połowy boiska, słynący z mocnego lewego „kopyta”, Szymon Gałuszka był mówiąc oględnie ..rachityczny, a jednak Krzemienia, który do tego momentu bronił jak w transie dał się zaskoczyć (fakt ..faktem .. największy udział w tej bramce miał chyba Zając , który – stojąc dosłownie na centymetry prze bramkarzem kojotów – skutecznie zminimalizował mu pole widzenia). Ostatni gol pierwszej odsłony padł w 22 minucie i był  on wisienką na dobrej  klasy torcie( czytaj: meczu). Sebastian Blachura zagrał piłkę do Konrada Wrony (po przekątnej, ze swojej połowy na połowę przeciwnika), a  filigranowy napastnik chłopaków posłał ja dalej z pierwszego uderzenia, dołem i też po przekątnej, do Bartka Urbańskiego. Bartek, nie pokpił sprawy i utrzymał poziom – ładnym, technicznym uderzeniem (oczywiście też z pierwszej piłki) zdobył bramkę. Piękna akcja na dwie klepki albo – jak kto woli –  trzy podania.

Druga połowa zaczęła się dla Ośki wysmienicie Po crossowym podaniu z głębi pola, między interweniujących: Pawła Puchałę (któremu, mimo siatkarskiej skoczności,  nie udało się jej sięgnąć) i Maćka Krzemienia, wdarł się odważnie Sebastian Zając i kozłującą piłkę wepchnął głową do siatki. W 34 minucie atak pozycyjny przyniósł kolejnego gola Chłopakom z Ośki (Wrona podał piłkę Gałuszce, a pomocnik kęczan  – ponieważ miał czas – przełożył ją na lewą nogę ..przymierzył.. i umieścił technicznym strzałem w rogu bramki). 5:2.. i kwadrans do końca spotkania.. Ktoś mógłby  powiedzieć, że już po zawodach, ale nie… zawody trwały dalej i nabierały rumieńców. Stado bowiem na serio wzięło się do odrabiania strat – najpierw Paweł Puchała z kontry pociągnął z piłką lewą flanką i widząc wysuniętego bramki golkipera sprytnym uderzeniem po ziemi pokonał go. Kolejne trafienie padło także z szybkiej kontry( Majda-Puchała), a bramkę ponownie zdobył Puchała (sytuacja ta, zupełnie nie zdeprymowała awaryjnego bramkarza Ośki, Przemka „Bako” Śleziaka, który raz po raz, zapuszczał się w środkowe rejony boiska by wspomagać kolegów, a w 39 minucie zdecydował się nawet na uderzenie z połowy boiska (Maciek Krzemień  był na posterunku i potężne uderzenie wybronił –  ba..więcej! –  przy dobitce głową, Blachury, popełniając efektowna robinsonadę, też nie dał się zaskoczyć !)

Atmosfera w końcówce meczu podniosła się, bo stado za wszelką cenę chciało urwać rywalom przynajmniej punkt (Gaweł, za fatalną odzywkę  w stosunku do arbitra, został usunięty z boiska na dwie minuty i dodatkowo zbesztany – zupełnie słusznie! –  przez pozostałych kojotów, bo bezsensownie osłabił nie zespół) i samej końcówce dopięli swego –  po jednej z ostatnich  kontr Kuba Gaweł strzelił bramkę dającą: stadu remis i jeden, cenny punkt, jemu:  koleżeńskie rozgrzeszenie i zbawienną pokutę

26.06.2015

Kojoty – Desperados Team  8:2

 

zaczęło się od minuty ciszy  poświeconej niedawno zmarłemu zawodnikowi Desperado Team, Wojtkowi Wronie.

Faworytem meczu były kojoty, bo po pierwsze: w tabeli dzieliła ich od desperadowców przepaść, po drugie: w ich linii pomocy pojawiła się dawno niewdziana pompa ssąco-tłocząca ( Orlicki-Ferreri) i po trzecie: stado powinno być zdecydowanie bardziej zmotywowani niż rywale, bo ewentualne zwycięstwo windowało je na drugą pozycję w tabeli.

I początkowo wszystko działo się wedle powyższych założeń. Kojoty przeprowadziły kilka akcji zaczepnych, a Kuba Gaweł, w  4 minucie, strzałem  z ostrego kąta, sfinalizował skutecznie jedną z nich. I w  tym momencie inwencja kojotów skończyła się. Co gorsze, w 10 minucie Rafał Klęczar, napastnik niebieskich, doprowadził do wyrównania, a w minucie 18, strzałem niemal z połowy boiska ,Maćka Krzemienia pokonał Adam Chwierut.

I tyle o tej pierwszej, bardzo „wakacyjnej” niemrawej  połowie. No.. może jeszcze dodam, że pan Ferreri Senior, zdegustowany postawa stada, po kilku minutach oglądania, opuścił nowowiejski obiekt. Ja nie opuściłem, ale by zdopingować naszych futbolistów,  pokazałem im kartkę papieru, z raptem, kilku zdaniami opisu, po czym dramatycznie rzuciłem: „..panowie !  grajcie coś, bo na razie nie ma o czym pisać!..”

Nie wiem , czy ich to ruszyło (pewnie nie), ale faktem jest, że w drugiej połowie gra ciut..ciut poprawiła się. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego , Kuba Gaweł z karnego, doprowadził do wyrównania 2:2, a chwilę później kuriozalnego gola zaliczył Mateusz Majda (z połowy boiska wrzucał piłkę „na walkę”, Gaweł zamarkował uderzenie głową – a może tylko nie trafił nią w piłkę? – i ten „ruch” kompletnie zaskoczył bramkarza Desperado Team). Worek otworzył się. Na 4:2 bramkę strzelił Gaweł. W 38 minucie swoją „setkę” zmarnował Daniel Ferreri, ale szybko zrehabilitował się podwyższając rezultat na 5:2.Zniechęcni i mocno „zabiegani” niebiescy w końcówce meczu już tylko bronili się przed  utrata następnych bramek,  zmieniając bramkarzy jak rękawiczki, ale że żaden z nich nie błysnął geniuszem albo choćby odrobiną szaleństwa, następne bramki padały..

W 46 minucie po trójkowej kontrze, uderzeniem w samo „okienko” gola zdobył Mateusz Kurec, w 48 minucie na listę strzelców ponownie wpisał się „Kalosz”, a ostatnie trafienie- po błędzie bramkarza (zachciało mu się „bawić w kiwanie”  z Piotrkiem Gwoździem) –  do „pustej bramki”, zanotował Daniel Ferreri.

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*