20 kolejka ALF w Nowej Wsi!

ALF_NowaWiesZapraszamy na relację z 20. kolejki ALF w Nowej Wsi (Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium).

9.10.2014

KCP Team – Niezniszczalni 7:1

Bramki: KCP Team: Michał Pietrzykowski 3, Grzegorz Cholewka 2, Jeremiasz Pieszko 2. Niezniszczalni: Amadeusz Pasieka 1

Tak zwany „mecz przyjaźni”. Bez złośliwości, nerwowych pohukiwań, fauli i trzasku kości. Niezniszczalni w pierwszej połowie dzielnie stawiali nowo-staremu mistrzowi ALF opór i dali sobie strzelić tylko dwie bramki (pierwszą dopiero w 16 minucie meczu). Znakomicie bronił Mariusz Furmański ( ściągał piłkę na swoje rękawice i korpus niczym magnes opiłki żelaza). A jak już nie dawał rady to pomagała mu.. „zaczarowana” bramka.

W drugiej odsłonie zmęczenie zaczęło jednak wyraźnie doskwierać niezniszczalnym i zaczęły mnożyć się błędy, które muzycy skwapliwie wykorzystywali. Pod nieobecność Kozłowskiego pierwsze skrzypce w ataku grał Michał Pietrzykowski ( hat trick), pokazał się też z dobrej strony Jeremiasz „Jerry” Piesko.

Bajer – Chłopaki z Ośki 5:11

Bramki: Bajer: Arkadiusz Brońka, Mariusz Żurek, Jan Bogacz. Chłopaki z Ośki: Przemysław Śleziak 4, Łukasz Kruk 3, Szymon Gałuszka 2, Robert Szłapa 1, Jakub Januszyk 1.

Bajer zaczął czwórką w tyle i Żurkiem na szpicy, ale po minucie ten wariant go zmęczył. Zresztą, nie było sensu go kontynuować, bo w 2 minucie Szymon Gałuszka, ładnym uderzeniem z pierwszej piłki dał prowadzenie Ośce i bronić już nie było czego. Na 2:0 wynik podniósł Łukasz Kruk (po szybkiej kontrze tria: Śleziak-Januszyk-Kruk), ale odpowiedź rywali nastąpiła niemal natychmiast- po kilku wymianach z „klepki” piłkę w siatce umieścił Jan Bogacz. Potem w szeregach Bajeru nastąpił kilkuminutowy okres tradycyjnie głośnej i impulsywnej dyskusji, związany z przekazywaniem sobie rywali, ucięty.. bramką Edwarda Masa. W końcówce pierwszej połowy ekipa bajerantów rozegrała się na dobre i sfinalizowała to bramką Mariusza Żurka.

W drugiej odsłonie Chłopaki z Ośki zabrały się do roboty i nie było na nich mocnych. W 3 minucie łagodnego rogala połowy boiska posłał Śleziak, Kruk sprytnie zasłonił bramkarza i piłka „wturlała” się do bramki. Czwartą bramkę dla Ośki zdobył Robert ”Kipet” Szłapa, do niedawna gracz Bajeru, a potem już poszło ciurkiem.. Januszyk.. Śleziak..Kruk..Kruk.. Śleziak.. Gałuszka (w swoim stylu czyli „podkręcanym po długim”, ale prawej nogi!) i jeszcze raz Śleziak. Bajeranci odpowiedzieli dwoma trafieniami: Edwarda „Seniora” Masa i Arkadiusza Brońki.

Wynik wysoki, zwycięstwo Ośki pewne i efektowne, ale oba zespoły zasłużyły na pochwałę – grały szybko, ciekawą i przemyślaną piłką, stąd obserwatorom ani przez moment nie nudziło się, a i ziewać ukradkiem nie było trzeba.

 

10.10.2014

 

Kojoty – Oldboys Beskid Andrychów 2:2

Bramki: Kojoty: Daniel Ferreri 1, Jakub Gaweł 1.   Oldboys Beskid Andrychów: Józef Ryłko 2.

Już przed meczem wiedziałem, że będzie to widowisko podwyższonego ryzyka, bo jakże mogłoby być inaczej? Obu zespołom wygrana prolongowała szanse na zajęcie miejsca na pudle, oba zmobilizowały wszystko co – na ten moment – zdolne było wydajnie kopać piłkę (kojotom udało się ściągnąć wracającego ze słonecznej Hellady, Daniela Ferreriego, o którego kiedyś było ze strony andrychowian tyle „szarpania”, sami zaś starsi panowie skrzyknęli swoich najbardziej zadziornych (nie tylko w grze) „wojowników”: Józka Ryłkę, Łukasza Smazę oraz dwójkę Mizerów (ale nie braci!): Zygmunta i Grześka; jakby tej kumulacji było mało ..mecz miał sędziować arbiter, którego musieliśmy po wiosennym meczu tych ekip, własnym klatami – z Sylwkiem Bączkiem – oddzielać od co bardziej rozpalonych głów).

Początek meczu to bardzo ostrożna, czujna gra jednych i drugich. Piłka chodziła jak „po sznurku”, ale raczej wszerz i do tyłu niż do przodu. Widać było, że żaden z zespołów nie chce stracić bramki, a że założenie to było realizowane z żelazną konsekwencją na pierwszego gola trzeba było czekać do 21 minuty. Wtedy to Daniel Ferreri zdecydował się na kąśliwe uderzenie i piłka ugrzęzła w siatce oldbojów. Strzelona bramka podziałała ożywczo na obie strony, skończyły się piłkarskie szachy, zaczęła walka. Bezpardonowa. Bez zmiłuj się. Postraszył Arek Orlicki , szarpnął w „szesnastce” Łukasz Smaza, ale najbardziej „zamieszał” Kuba Gaweł , który po rzucie sędziowskim na środku boiska – w ramach zasady fair play, chcąc oddać piłkę przeciwnikom – kopnął w stronę ich bramki, ale ta, niesforna, jakimś trafem zamiast trafić do rękawic golkipera poszybowała wysoko nad płotem, hen..w hektary.

W drugiej połowie z tą walką – bezpardonową i bez zmiłuj się – zrobiło się jeszcze mocniej. A jak jest walka to pojawiają się też i kartki. Pojawiły się też kartki. W sumie sześć..albo siedem (to chyba kolejny rekord ALF!). Na całe szczęście tylko żółte. W 2 minucie z rzutu wolnego, potężnym uderzeniem do wyrównania doprowadził Józef Ryłko. Temperatura widowiska podniosła się znacznie po „akcji” Mateusza Majdy, który nie zważając na leżącego na murawie rywala i okrzyki zawodników obu drużyn: „wybij piłkę!” pognał na bramkę Beskidu. Na całe szczęście interwencja golkipera Dariusza Siwka zapobiegła podwójnemu nieszczęściu: utracie bramki..i piekłu, jakie mogło się w związku z nią wywiązać. W 38 minucie Janusz „Balon” Cholewa wdarł się w pole karne i z lekka „połaskotany” po goleniach przez obrońcę, zachwiał się na nogach, ale zamiast paść na murawę ( karny byłby na bank!) rozpaczliwe uderzył w boczną siatkę. Co nie udało się „Balonowi” udało się ( po raz drugi!) Józkowi Ryłce – defensor oldbojów kropnął z dystansu w samo okienko bramki Maćka Krzemienia.   Z drugiej strony znakomite okazje zmarnował Kuba Gaweł który z najbliższej odległości trafił w Siwka, a zaraz potem przy dobitce z tej samej odległości – ponownie trafił w niego (swoją drogą golkiper oldbojów rozegrał świetne zawody). I gdy wydawał się, że doświadczeni andrychowianie dowiozą cenne zwycięstwo do końca meczu w ostatniej minucie prosty błąd popełnił Ryłko, piłkę przejął Gaweł i wyrównał. Remis zdaniem obu zespołów zasłużony, ale i tak najbardziej cieszyli się z niego Włatcy Stadionuf..

 

Drink Team – Ultras Kęty 8:0 (vo)

Praca, kontuzje I coś tam jeszcze. Tak oddanie punktów bez gry, tłumaczył kapitan ultrasów, Bogumił Olesiak. A ja bym dodał jeszcze brak motywacji, bo – pytanie retoryczne – czy gdyby KCP Team było w realnym zasięgu, to czerwono-żółci też nie stawiliby się na New Village Stadium?

K3 – Włatcy Stadionuf 2:5

Bramki: K3: Przemysław Gałuszka 1, Mateusz Pawiński 1. Włatcy Stadionuf: Marcin Gumulak 2,Rafał Makowski 1,Mateusz Gębołyś 1, Artur Legień 1.

Czarne koszule zagrały bez chorego kapitana, Michała Wysogląda (w związku z tym na pozycji bramkarza zadebiutował ..Włodek Kowalczyk), kotły też ze sporymi ubytkami, by wymienić te najważniejsze: Mateusza Gawędę, Szymona Makowskiego i Kamila Kasperczyka.

W 5 minucie księgarz Przemysław Gałuszka zdecydował się na indywidualną akcję i po wzorcowo wykonanym zwodzie na „zamach” umieścił piłkę w siatce. Utrata bramki nie zachwiała włatcami, co najwyżej ich podrażniła. Mocniej i agresywniej zaatakowali, ale do 20 minuty blok defensywny K3 i – przede wszystkim – Włodek Kowalczyk (ściągał na siebie niemal każdy strzał i bronił praktycznie wszystko!), spisywali się bez zarzutu. W 20 minucie na rajd skrzydłem zdecydował się Mateusz Gębołyś, zagrał do Marcina „Gumisia” Gumulaka, a ten zrobił to co lubi najbardziej czyli wpakował płlkę do bramki księgarzy. 1:1. Remis. Ciężar częściowo spadł władcom z serca, ale widać było, że jeszcze przed przerwą chcą wyjść na prowadzenie. I ta determinacja przyniosła efekt – bramkę na 2:1, w ostatniej sekundzie tej odsłony, po zagraniu z rogu, zdobył kapitan Artur Legień.

W drugiej połowie dominacja kotłów nie podlegała już najmniejszej dyskusji. Grali szybko, pomysłowo, jak zwykle z ogromnym „serduchem”. Piłka śmigała po przedpolu bramki Kowalczyka, ale trzy razy – za sprawa bardzo aktywnego Rafała Makowskiego oraz snajperów Marcina Gumulaka i Mateusza Gębołysia – znalazła do niej dostęp. Czarnym koszulom tylko z rzadka udawało się przedrzeć w okolicę „szesnastki” rywali i zagrozić ich bramce (gol Mateusza „Majkiego” Pawińskiego). W tym meczu w ofensywie mieli zbyt mało atutów (robił co mógł, próbował „wiązać” rywali, brać ciężar gry na siebie, doświadczony Piotrek Mąsior, ale osamotniony w działaniach, miał niewielkie szanse.. może gdyby jeszcze mógł go wesprzeć kontuzjowany, zadziorny „Irlandczyk” Tomek „Łidżet” Kojder?).

Punkty pewnie przypadły drużynie włatcuf i w dużym stopniu zbliżyły ją do upragnionego pudła…

Kłaput

Szczegółowe tabele, i strzelcy bramek znajdują się na www.alfnw.futbolowo.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Inne, Społeczne, Sportowe i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czas na wpisanie wyniku operacji minął. Proszę przeładować CAPTCHA za pomocą ikonki (strzałki).

*